Mazdofon, dales mi troche do myslenia (Papo
Zazwyczaj moja predkosc jazdy zahacza o wartosc 133% predkosci dozwolonej na trasie; w miescie raczej przestrzegam przepisow ze wzgledu na niespodziewane wypadki i mlodociane doswiadczenia.
Dla mnie podstawa jest dynamika samochodu, tzn. czas w jakim moge ruszyc i przyspieszyc z okreslonej do okreslonej predkosci (jak pisal Huano), a dopiero pozniej predkosc. Nie sztuka jest dla mnie jechac 160-180 km/h po tych zasranych drogach i odczuwac na tylku oraz kierownicy kazda dziure albo bawic sie w slalom miedzy innymi uzytkownikami drogi...
Wlasciwie sprowadza sie to do zasady "kiedy mozna, to mozna" – z zaznaczeniem, ze u nas mozna rzadko. Lubie zasuwac ponad 150 km/h, ale potrzebuje naprawde komfortowej szosy i auta, ktore napelnia mnie zaufaniem. Wtedy czuje satysfakcje. Zalosne jest niestety bicie rekordow przez kierowcow, ktorych wysluzone juz samochody przy takich predkosciach wyja glosniej niz radio i nosi je od lewej do prawej... Po prostu przerost formy nad trescia.
Tyle z moich doswiadczen.