Rząd zwróci opłatę recyklingową?

Unia Europejska uznała, że opłata recyklingowa w wysokości 500 złotych jest bezprawna. Rząd będzie musiał oddać kierowcom nawet 1,7 mld złotych.
Opłatę recyklingową w wysokości 500 zł od każdego sprowadzonego auta pobiera Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej od 2006 roku. Do końca października granice naszego kraju przekroczyło ponad 3,5 mln aut, co daje łącznie kwotę 1,7 mld zł.
Według Komisja Europejskiej opłata jest niezgodna z Dyrektywą nr 2000/53 WE w sprawie pojazdów wycofywanych z eksploatacji. Zgodnie z przepisami unijnymi, o demontaż pojazdów wycofywanych z eksploatacji powinni zadbać producenci lub importerzy nowych aut, czyli podmioty wprowadzające pojazdy na rynek. Tymczasem krajowa ustawa z 20 stycznia 2005 r. o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji obliguje do zapłacenia 500 zł tylko tych, którzy sprowadzają do Polski mniej niż tysiąc samochodów w ciągu roku.
Trwają rozmowy na temat zmiany wadliwego prawa bez konieczności zwracania pobranych już opłat. Unia stawia jednak warunek – pieniądze mają trafić w ciągu najbliższych lat do firm zajmujących się demontażem aut.
Tegoroczny raport NIK wykazał, że mimo wprowadzenia opłaty 85% aut demontuje się w "szarej strefie", niezgodnie z normami Unii Europejskiej. Z ponad miliarda złotych, które trafiły do kasy funduszu, 610 mln pochłonęły inwestycje wodno-ściekowe, a 80 mln – organizacja konferencji klimatycznej w Poznaniu. Nie znaleziono pieniędzy na główny cel, któremu przyświecało wprowadzenie opłaty recyklingowej – budowę systemu ekologicznego demontażu aut.
Źródło: Moto.pl/dziennik.pl
***
To kolejny po wadliwej akcyzie przepis, który wytyka nam Unia. Tamtym razem nie każdy upomniał się o swoje, a teraz być może rządowi w ogóle "się upiecze", jeśli KE zgodzi się na zmianę przepisów bez zwrotu już pobranych opłat. Na dodatek pieniądze z opłaty recyklingowej trafiają na cele inne niż założone.
Szkoda, że państwo tak bardzo lubi sięgać do kieszeni kierowców... Nie mówiąc o wyjątkowych na skalę światową przepisach "ekologicznych", czyli 18,6-procentowej akcyzie na auta z silnikami o pojemności ponad 2 litrów i niestabilnych przepisach dotyczących odliczania VAT-u przez firmy.
Opłatę recyklingową w wysokości 500 zł od każdego sprowadzonego auta pobiera Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej od 2006 roku. Do końca października granice naszego kraju przekroczyło ponad 3,5 mln aut, co daje łącznie kwotę 1,7 mld zł.
Według Komisja Europejskiej opłata jest niezgodna z Dyrektywą nr 2000/53 WE w sprawie pojazdów wycofywanych z eksploatacji. Zgodnie z przepisami unijnymi, o demontaż pojazdów wycofywanych z eksploatacji powinni zadbać producenci lub importerzy nowych aut, czyli podmioty wprowadzające pojazdy na rynek. Tymczasem krajowa ustawa z 20 stycznia 2005 r. o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji obliguje do zapłacenia 500 zł tylko tych, którzy sprowadzają do Polski mniej niż tysiąc samochodów w ciągu roku.
Trwają rozmowy na temat zmiany wadliwego prawa bez konieczności zwracania pobranych już opłat. Unia stawia jednak warunek – pieniądze mają trafić w ciągu najbliższych lat do firm zajmujących się demontażem aut.
Tegoroczny raport NIK wykazał, że mimo wprowadzenia opłaty 85% aut demontuje się w "szarej strefie", niezgodnie z normami Unii Europejskiej. Z ponad miliarda złotych, które trafiły do kasy funduszu, 610 mln pochłonęły inwestycje wodno-ściekowe, a 80 mln – organizacja konferencji klimatycznej w Poznaniu. Nie znaleziono pieniędzy na główny cel, któremu przyświecało wprowadzenie opłaty recyklingowej – budowę systemu ekologicznego demontażu aut.
Źródło: Moto.pl/dziennik.pl
***
To kolejny po wadliwej akcyzie przepis, który wytyka nam Unia. Tamtym razem nie każdy upomniał się o swoje, a teraz być może rządowi w ogóle "się upiecze", jeśli KE zgodzi się na zmianę przepisów bez zwrotu już pobranych opłat. Na dodatek pieniądze z opłaty recyklingowej trafiają na cele inne niż założone.
Szkoda, że państwo tak bardzo lubi sięgać do kieszeni kierowców... Nie mówiąc o wyjątkowych na skalę światową przepisach "ekologicznych", czyli 18,6-procentowej akcyzie na auta z silnikami o pojemności ponad 2 litrów i niestabilnych przepisach dotyczących odliczania VAT-u przez firmy.