Strona 1 z 1

Uwaga na górki – czyli jak mazda po górach bez kierowcy jeźd

PostNapisane: 21 paź 2007, 22:38
przez Pablo
Moja zasłużona weteranka 626 dzisiaj z premedytacją popełniła klasyczne samobójstwo, zrzucając bieg, przejeżdzając podłożony pod koła klocek i oddaliła się majestatycznie z miejsca postoju.Najpierw powoli, potem coraz szybciej podkakując radośnie na pomuldowanym polu, by w końcu zniknąć w 20 metrowym prawie pionowym wąwozie strumienia.
Mi dane było cały proces oglądac z okna domu. Na początku jak zbaraniały obserwowałem powolne staczanie się po działce, by po paru sekundach krzykiem "o k..wa" zaalarmować sprzątającą w kuchni żone by tak także załapała się na widowisko.
Na chwilę wpadł mi do głowy głupi pomysł żeby ją gonić ale szybko mi przeszło, zanim wyskoczyłbym po schodach z góry, wskoczył do środka, złapał kluczyki żeby odblokować kierownicę i próbował skręcać, pewnie juz leżałbym na dnie wozu.

Gdyby auto zjechało chwile wcześniej lub w nocy pewnie poszedłym na policję z powiadomieniem, że ktoś mi ją gwizdnął, bowiem na trasie jej przejazdu nie było ani śladu, krzaki na krawędzi wozy tylko lekko przygniecione.

Do tej pory nie mam pojęcia jak to się stało. Auto stawiane było tam setki, razy, pod koła zawsze spory klocek drewniany, wrzucana jedynka, ręczny klasycznie jak to w mazdach nie działał.Zastanawiam się czy mogło sprzęgło puścić?

Z drugiej strony jestem pod wrażeniem stosunkowo "niskich" szkód. żadna szyba nie pękła, Gdyby nie wginieciony pas przedni i chłodnice które blokują pasek alternatora pewnie by odpaliła.
Jak by ktoś potrzebował dawcy części to jest do sprzedania ;) ale to juz w innym dziale


tam na dole lezy madzia
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

z tego domku na górze madzia zjechała sobie na sam dół
Obrazek

akcja ratownicza, w sumie także mazdowicz ujeżdzjący comprexa, z ciągnikiem z wyciągarką
Obrazek

a tu stan zniszczeń

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

PostNapisane: 21 paź 2007, 22:43
przez KyRy
Pablo napisał(a):"o k..wa"

:( <głaszcze>

PostNapisane: 21 paź 2007, 22:46
przez waldii
o [tiiit]!!!!!Tak to sie konczy jak sie jezdzi bez recznego.Szkoda mazdzioszki :(

PostNapisane: 21 paź 2007, 22:47
przez Pablo
nie jest źle, druga szklanka wiśniówki i juz sie pogodziłem. Żona za to ucieszona bo w końcu bede musiał jej auto kupić nowsze. Wkurza mnie tylko to że w ostatnim czase powymieniałem w niej praktycznie wszystko. Cała zawiecha, prawy [waaaco?] czeka w garażu na założenia, prawy przegub jeszcze w bagażniu itd.
Cóż, ściągam ją ze śląska w tym tygodniu , chyba ze uda mi sie ją sprzedać i zaczynam szukac następczyni. Oczywiście mazda, 5 z kolei ;)

PostNapisane: 21 paź 2007, 22:49
przez Mev
Pablo napisał(a):tam na dole lezy madzia


ona jest na kołach, na dachu, czy jak? Bo patrzę na to foto już jakiś czas i nie mogę się domyślić ;)

PS. Piękne widoki <list>

PostNapisane: 21 paź 2007, 22:55
przez Pablo
na kołach ale raczej wypadało by powiedzieć że na nosie ;) Stromo było tak że zejść bez asekuracji i łapania się gałęzi sie nie dało. Wąwóz wycięty przez górski potok. A widoki faktycznie ;) zakochałem sie od pierwszego ujrzenia no i wsiąkłem w tamtą okolicę

PostNapisane: 21 paź 2007, 23:18
przez ...michal
uuuuuuuuuuuuuuuuuu

łącze sie z Toba w cierpieniu... moja gwiazdeczka tydzień temu podzieliła los Twojej... Wygląda dość podobnie choć wjechała w peugeota 607... <jelen>

PostNapisane: 21 paź 2007, 23:38
przez Grzyby
<szok>
Pablo napisał(a):"o k..wa"

pewnie zareagowałbym identycznie ....

Porek napisał(a):Powodzenia w poszukiwaniu następczyni

dokładnie :)

Może nie powinienem tutaj ale
Pablo napisał(a):prawy przegub jeszcze w bagażniu

jakby co, to byłbym chętny

PostNapisane: 21 paź 2007, 23:44
przez Pablo
Nie ma sprawy, pisz ile dajesz na prv i tym tygodniu po nią jadę to Ci wezmę. Jak ktoś chce jakieś inne fanty to niech sie zgłasza, bo coś czuje ze po prostu na złom madzia pojedzie
Z następczynią jest problem. Ja bym chciał xedosa raczej 9 ale żona patrzy praktycznie że to auto za małe ;) ;) jak na zapotrzebowanie bagażowe naszej trójki no i napędu 4x4 nie ma :( a bez tego nijak sobie na działce nie poradzę.
Ostatnie miesce parkowania 626 też zostało niejako narzucone. Śnieg spowodował, że zatrzymała sie tam gdzie chciała , czyli na miedzy i krzakach w połowie górki. Jak widać rano zachciało sie jej ruszyć no i ruszyła :(
Zostanie chyba Tribute jakaś leciwa na placu boju bo innej marki to ja juz u siebie nie chcę.

PostNapisane: 21 paź 2007, 23:51
przez tomekrvf
Niezła historia :D Powodzenia w szukaniu następczyni

PostNapisane: 22 paź 2007, 04:42
przez Misiek-Bełchatów
Yyyyyyyy :| :|

brakuj mi słów ... szkoda że tak się odwdzięczyła po tym jak wymieniłeś w niej sporo rzeczy :)

PostNapisane: 22 paź 2007, 09:46
przez malutka
o shit.... wspolczuje.... tata tak kiedys gonil samochod, ale w miescie...nie wiem co gorsze.... zwlaszcza ze bylam w srodku, ale na tyle mala zeby nic nie moc zrobic :|

PostNapisane: 22 paź 2007, 09:49
przez ivo
O żesz ty <killer>
Wyrazy współczucia :( wyobrażam sobie Twój stan w tym momencie, tę obserwację i świadomość, co nieuchronnie musi nastąpić ...
Trzeba było sobie zmierzyć puls w tym momencie ;)
Moja też mi wycięła taki numer kilka lat temu, tylko nie tak widowiskowo – przejechała w poprzek drogi ok. 50 m, przeskoczyła rów i walnęła w płot posesji rolnika. Ja byłem w domku obok i jak sąsiad przyszedł zapytać czyj to czerwony samochód leży na jego płocie, to minę miałem ponoć godną uwiecznienia. hahaha
P.P.
jeszcze raz dziękuję za pomoc z płytkami – już leżą na tarasie!
pozdr

PostNapisane: 22 paź 2007, 09:55
przez Pablo
Ja na poczatku zbaraniałem patrzyłem jak sobie odjeżdza i nie wierzyłem w to co widze , puls był chyba w porządku, jakos bez nerwów zupełnie tylko ciągle miałem nadzieje ze sie jednak zatrzyma ;) mimo ze pod koniec zapiedzielała juz c ałkiem porządnie.
Potem tylko sie cieszyłem ze koła sie zablokowały i nie skręciła w bok w drewniany domek w pobliżu.

Sąsiedzi patrzyli na mnie i żonę jak na kretynów bo nas chyba jakaś szokowa śmiechawka dopadła ;) lataliśmy tu i tam robiliśmy fotki z uśmiechem na twarzy

PostNapisane: 22 paź 2007, 10:17
przez Pablo
Nie odczytałem o płytkach :) ciesze sie ze w całości jednak dojechały bo juz miałem obawy

PostNapisane: 22 paź 2007, 11:24
przez artisan
ooo Jezuu ! nie zła historia, dobrze że tak na luzie do tego wszystkiego podszedłeś ;)

ja miałem tez historię z uciekająca madzią, ale że to było na stromej, pustej zupełnie ulicy i chwilę przedtem wysiadłem to zdążyłem dogonić, wsiąść w biegu i zahamować ;P na szczęście nie zdążyła nabrać dużej prędkości,
sam sobie byłbym winien, po prostu zobaczyłem jakąś laskę i chciałem ją zapytać o drogę (byłem w obcym mieście) a że laska była ładniutka to zapomniałem zaciągnąć (działający ręczny) i wrzucić bieg. Wysiadłem i pytam o drogę, nagle widzę że lasce się jakoś dziwnie zmienia mina i zerka nieswojo za mnie, odwracam się a moja magdalena już sp... to ja za nią itd (nawet się nie pożegnałem z miłą dziewczyną) a resztę już znacie (skończyło się bez strat)

Może Magdalena po prostu poczuła się zazdrosna i jak każda kobieta po prostu chciała na siebie zwrócić uwagę ? <lol> do dziś nie wiem <faja>

PostNapisane: 22 paź 2007, 23:02
przez Paweł
Cholera... Tak to jest żyć i mieszkać w pięknym miejscu – nie można mieć wszystkiego. :P ;)

PostNapisane: 23 paź 2007, 09:29
przez bazyl wspaniały
kurde flaszka, ale sobie spacer wymyśliła :|
normalnie jak kot swoimi ścieżkami poszła :|
pochlastał bym się

PS: na części kilka to i ja bym miał chrapkę, ale o tym na PW
pozdrawiam