Strona 1 z 5

Spór o zakup silnika: letkoletki ca qlesh.

PostNapisane: 6 maja 2007, 23:36
przez mazdatb
Letkoletki nabył silnik od glesh-a, miał być super małoużywany prawie nowy, a okazało sie, że nadje się do remontu.
Koleś zastawi się Jaksą, mówi, że buł u Jaksy kiedyś tam i wymienił jakieś gumki a Jaksa powiedzil to czy tamto. (Jaksa jest bardzo dobrym mechanikiem, zrobiliście sobie z Niego guru, każdy który był u Jaksy raz to ma super auto, ale nie można wierzyc temu co mówi właściciel ponieważ tego samego dnia można zajechać silnik).Jaksa stanowi pretekst a wręcz gwarancję dobrego zakupu, ale Jaksa nie może brać odpowiedzialności za kogoś, jest wykożystywany jako atut przy sprzedaży.
glesh dal ciała na całej lini, taka jest moja opinia i dość wewnętrznych dywagacji, trzeba to jasno powiedzieć!
Jestem bardzo zaskoczony i rozczarowany.

PostNapisane: 6 maja 2007, 23:43
przez Winetou
przenoszę temat do ogólnego – do hp mi to nijak nie pasuje – nie wiem czy forum jest dobrym miejscem do wyjaśniania tego typu spraw – mam duże wątpliwości, więc zostawiam decyzje b2 i miśkowi....

PostNapisane: 7 maja 2007, 00:02
przez mazdatb
Winetou napisał(a):nie wiem czy forum jest dobrym miejscem do wyjaśniania tego typu spraw – mam duże wątpliwości, więc zostawiam decyzje b2 i miśkowi....

po to jest forum

PostNapisane: 7 maja 2007, 00:07
przez BIGer
jestem za, ale i tak beda cie zaras bedzie ze to wina sprzedajacego.Jak moje boje z sandersem.

PostNapisane: 7 maja 2007, 00:12
przez letkoletki
hmmm... troszke zakreciłeś braciszku

ZARAZ SIE WYPOWIEM

PostNapisane: 7 maja 2007, 00:17
przez mazdatb
letkoletki napisał(a):hmmm... troszke zakreciłeś braciszku

Nerwowy jestem ale uczciwy.

BIGer napisał(a):jestem za, ale i tak beda cie zaras bedzie ze to wina sprzedajacego.Jak moje boje z sandersem.

Po to jest forum. Trzeba się liczyc z takimi wypowiedziami, a nie stale maśło maślane jak to jet pięknie i różowo. Bo życie jest okrótne i nie bójmy się pisać na tkie tematy.

PostNapisane: 7 maja 2007, 02:03
przez Fiveopac
letkoletki napisał(a):hmmm... troszke zakreciłeś braciszku
ZARAZ SIE WYPOWIEM

CZekamy, czekamy :(

BIGer napisał(a):jestem za, ale i tak beda cie zaras bedzie ze to wina sprzedajacego.Jak moje boje z sandersem.

Dasz sobie w koncu kiedys siana czy nadal bedziesz wciskal swoje dziwne komentarze przy kazdej okazji?

PostNapisane: 7 maja 2007, 03:46
przez letkoletki
Sam nie wiem czy ten temat jest potrzebny, mazdatb założył go bez mojej wiedzy, ale skoro już jest i dotyczy mojej osoby to się wypowiem.


Zacznę od początku.

Sprzedający czyli wyżej wymieniona przez mazdatb osoba, sprzedając mi silnik twierdził, że jest w bardzo dobrym stanie, spala 8 setek oleju na 10 tyś. km ( dzwoniłem do Jaksy, który powiedział, że taka ilość to norma). Sprzedający mówił, że mogę zapytać się Jaksy o stan auta, bo było robione u niego podwozie. Dzwoniłem do Jaksy, potwierdził, że robił to auto i nie pamięta czy były jakieś problemy z silnikiem, kojarzył auto i właściciela.

Zakupiłem ten silnik. Po zawiezieniu do warsztatu Jaksa powiedział, żebym zapytał się sprzedającego czy silnik był cichutki i czy nie stukały szklanki, bo przekładał miskę olejową od mojego starego silnika do zakupionego (przy nabytym silniku miska była pordzewiała) to można od razu wymienić zaworek ciśnienia oleju. Sprzedający twierdził ze był cichutki, więc zaworka nie wymieniono.

Jaksa zadzwonił do mnie, że silnik nie zakopcił i jest cichutki, pracuje jakoś na wolnych, ale gaśnie jak się gazu doda (popracował może z 10 minut). Podejrzewano pompkę paliwową, ale okazało się, że jest to aparat zapłonowy. Jaksa musiał kupić używany (koszt 500 zł) ponieważ aparat zapłonowy od zakupionego silnika jest inny niż w moim starym, a właśnie mój był popsuty ( ja mam MX-6 GE, a kupiony silnik jest od 626 GE, dlatego chyba różnica aparatów).
Pisałem do sprzedającego na Gadu-Gadu o tym aparacie, a informowałem go na bieżąco co i jak z silnikiem.
Sprzedający pisał, że troszkę żałuje, bo sprzedał mi ten silnik za tanio (dowiedział się od Jaksy, że takie chodzą drożej o 500 zł). Jak mu napisałem, że ja musiałem kupić aparat zapłonowy, a od jego silnika jest dobry i mi nie przydatny, to się zapytał czy mu go nie odeślę bo i tak dałem tanio za silnik. Odparłem, że nie bo go sprzedam i w ten sposób odzyskać choć część wydanych pieniędzy na naprawę auta. Jego reakcja była śmieszna, obraził się, a później widywałem na GG różne dziwne opisy.

Przyjechałem odebrać gotowe auto Jaksa mówi, że wszystko fajnie, ale zaczęły szklanki stukać. Faktycznie stukały, cicho i jak się przejechało na wyższych obrotach to stukanie znikało. Jaksa stwierdził żebym pojeździł to może się wszystko ułoży i przestanie.
Wróciłem do domu, po dwóch dniach stukotanie stało się głośniejsze i częstsze. Po prawie dwóch tygodniach stwierdziłem, że wymienię zaworek ciśnienia oleju, bo stukot bardzo mi dokuczał.

Wymieniłem zaworek (pomagali mi mazdatb i Jacol, jeszcze raz im dziękuję). Zapaliłem auto na drugi dzień po wymianie zaworka (wcześniej nie mogłem, bo późno zaczęliśmy wymianę i rano dokończyłem składanie), a tu z rury tumany dymu, takiego niebiesko białego, ale bardziej białego. Przestraszyłem się i zadzwoniłem do Jaksy, powiedział, że może wydech się po starym silniku wypala (stary silnik brał olej).
Pomyślałem, że jeszcze do tego doszła para, bo auto stało nie odpalane prawie 3 dni w nie ogrzewanym garażu i jak dodałem gazu to pluło wodą z wydechu. Im cieplejszy silnik tym dym stawał się mniejszy, aż znikł jak silnik się rozgrzał. Pojeździłem tego dnia troszkę i dym się później nie pojawiał, a stukotania nie było.
Parę dni było wszystko bardzo dobrze, auto było odpalane codziennie, stukotu praktycznie już nie ma, pojawia się bardzo, ale to bardzo rzadko jak postoi długo na wolnych obrotach i jest o wiele cichsze.

Po tych paru dniach auto było nie odpalane przez ponad 2 dni i stało na dworzu. Uruchomiłem silnik, a tu tumany dymu takiego jak po wymianie zaworka tylko, że jeszcze większe (jak dodałem gazu to człowiek stojący za autem prawie ginął w tym dymie).
Zacząłem dokładnie obserwować płyn chłodniczy (podejrzewałem uszczelkę pod głowicą). Auto dymiło i dymi do dziś jak dłużej postoi. Zauważyłem ubytek płynu chłodzącego już miałem oddać samochód do wymiany uszczelki, ale okazało się, że miałem nalane ponad FULL i zbiorniczek wyrównawczy wypluwał nadmiar. Teraz płyn nie ubywa, a na walniętej uszczelce długo bym nie pojeździł.
Podczas codziennego odpalania i zostawianiu auta w ciepłym przydomowym garażu dymu nie było. Po ponad tygodniu mogłem postawić auto na 3 dni w ciepłym garażu.
Znowu pojawił się tuman dymu, ale tym razem tylko niebieski (białego już nie było bo wydech nie był taki zimny). Biały dym ukrywał niebieski.
Sprawdziłem dokładnie ile bierze mi oleju.
Wyszło mi, że 4 setki na 800 km
Dzwoniłem do Jaksy i powiedział, że to nic innego jak pierścienie.
Jak silnik bardzo dobrze ostygnie, to pierścienie nie uszczelniają.

Tak więc ten silnik w super stanie okazał się szrotem do remontu.


Ten dym to masakra jak zapalałem dzisiaj po nocce na osiedlu w Bydgoszczy u znajomych to tyle się wstydu najadłem bo każdy mnie palcem wytykał.

Muszę nagrać filmik.

Zastanawia mnie ten temat wie ktoś jak się to skończyło? Sprzedający twierdzi, że to była para i dym był malutki.
http://forum.mazdaspeed.pl/viewtopic.php?t=9991&highlight=dym


Jestem załamany, straciłem już tyle pieniędzy, nerwów i czasu, a drugi silnik to padło :(
Na remont trzeba mieć z jakieś 2,5 tyśka, a nie dawno wydałem 3500 za silnik, robociznę Jaksy przy starym i przełożenie nowego, wymiane tarczy sprzegła łożyska, końcówkę drążka stabilizatora.

:( :( :(

ps. pewnie nie było by tego tematu gdyby nie mazdatb

PostNapisane: 7 maja 2007, 05:48
przez Misiek-Bełchatów
Temat wg. mnie może zostać ... jeśli "letkoletki" chce żeby on tu był i żebyśmy mieli możliwość śledzenia dalszych losów tej sprawy to nie mam nic przeciwko.

Szkoda jednak że tak się dzieje w klubie :(

PostNapisane: 7 maja 2007, 08:08
przez Marcin ( Pycia )
No to mamy powtórke z rozrywki ... :| ... dokladnie tak jak mod pisze ....szkoda ze takie rzeczy dzieja sie w klubie. Moim zdaniem powinniscie to zalatwic na privie bo zapewne bedzie setki opinii i rad co masz zrobic.

mazdatb napisał(a):Koleś zastawi się Jaksą, mówi, że buł u Jaksy kiedyś tam i wymienił jakieś gumki a Jaksa powiedzil to czy tamto. (Jaksa jest bardzo dobrym mechanikiem, zrobiliście sobie z Niego guru, każdy który był u Jaksy raz to ma super auto, ale nie można wierzyc temu co mówi właściciel ponieważ tego samego dnia można zajechać silnik).Jaksa stanowi pretekst a wręcz gwarancję dobrego zakupu, ale Jaksa nie może brać odpowiedzialności za kogoś, jest wykożystywany jako atut przy sprzedaży.


Dokladnie !!! Czytajac ta historie uwazam ze nieladnie niepotrzebnie wciagneliscie do tego Jakse ...

Moj motor tez byl padaka ...i zalatwilem sprawe tak jak mi poradzil Jaksa ... i nie zaluje

PostNapisane: 7 maja 2007, 08:13
przez Jacol
Misiek-Bełchatów napisał(a):Szkoda jednak że tak się dzieje w klubie

Dokładnie, ale czasami tak bywa :(

PostNapisane: 7 maja 2007, 09:01
przez BratCukierka
letkoletki napisał(a):Sprzedający pisał, że troszkę żałuje, bo sprzedał mi ten silnik za tanio (dowiedział się od Jaksy, że takie chodzą drożej o 500 zł). Jak mu napisałem, że ja musiałem kupić aparat zapłonowy, a od jego silnika jest dobry i mi nie przydatny, to się zapytał czy mu go nie odeślę bo i tak dałem tanio za silnik. Odparłem, że nie bo go sprzedam i w ten sposób odzyskać choć część wydanych pieniędzy na naprawę auta. Jego reakcja była śmieszna, obraził się, a później widywałem na GG różne dziwne opisy.


To nie moja sprawa, ale słyszałem o tej sprawie wcześniej rozmawiając z jednym z klubowiczów.Ale teraz czytając o tej sprawie powiem jedno: Tak się nie robi qlesh. Po pierwsze jeśli uważasz że sprzedałeś silnik zbyt tanio to twój problem! Mogłeś się upewnić po ile są sprzedawane te silniki a nie masz pretensje do letkoletkiego że za tanio mu sprzedałeś. A do tego jeszcze chcesz żeby Ci aparat zapłonowy odsyłał :|

A do tego wiedząc że z silnikiem jest coś nie tak nie powinieneś sprzedawać silnika jako w pełni sprawnego skoro taki nie był, już wcześniej przecież miałeś problemy z silnikiem co było opisane w temacie przytoczonym na forum :|

Szkoda że tak się dzieje w klubie :( Kupno od klubowiczy/forumowiczy daje jakieś poczucie bezpieczeństwa ale jak widać należy ufać tylko sobie i wszystko przed kupnem sprawdzać z mechanikami :|
Sprzedający nie powinien wciągać w to wszystko Jaksy, bo przecież on wszystkich aut zapamiętać nie może i nie będzie pamiętał czy były jakieś problemy z autem. Załatwcie to na Privie.

PostNapisane: 7 maja 2007, 09:10
przez BIGer
Fiveopac napisał(a):Dasz sobie w koncu kiedys siana czy nadal bedziesz wciskal swoje dziwne komentarze przy kazdej okazji?


nie bede caly czas to robil, z nowym wlascicielem mazdy tez mam kontakt i sanders mega uczciwy czlowiek tez mu nie powiedzial calej histori auta. sory za ot

a tak w temacie, no nie ladnie wyszlo z tym silnikiem, niech zostanie to na forum aby wszyscy mogli widziec jak sprawa sie toczy i jakie konsekwencje tego poniesie sprzedajacy.

PostNapisane: 7 maja 2007, 10:33
przez letkoletki
Marcin ( Pycia ) napisał(a):No to mamy powtórke z rozrywki ... ... dokladnie tak jak mod pisze ....szkoda ze takie rzeczy dzieja sie w klubie. Moim zdaniem powinniscie to zalatwic na privie bo zapewne bedzie setki opinii i rad co masz zrobic.

Nie miałem zamiaru pisać nic o tej sprawie, a ze sprzedającym rozmawiałem na GG i twierdzi, że silnik był w b. dobrym stanie. Ten temat powstał tylko i wyłącznie ku przestrodze, dla innych klubowiczów i forumowiczów (myślę, że taki był zamysł mazdatb).
Nie chcę żeby w tym temacie mi doradzano co mam robić, poprostu dałem się w chu... nabić

BIGer napisał(a):a tak w temacie, no nie ladnie wyszlo z tym silnikiem, niech zostanie to na forum aby wszyscy mogli widziec jak sprawa sie toczy i jakie konsekwencje tego poniesie sprzedajacy

Ja już wiem jak się sprawa potoczy, zacząłem zbierać na remont (troche to potrwa po ostatnich wydatkach), a sprzedający nie poniesie żadnych konsekwencji ponieważ umowa kupna/sprzedaży zawiera paragraf mówiący o tym, że kupujący wie w jakim stanie kupił przedmiot i nie może domagać się odszkodowania od sprzedającego (jakoś tak).

Marcin ( Pycia ) napisał(a):Czytajac ta historie uwazam ze nieladnie niepotrzebnie wciagneliscie do tego Jakse ...

Musiałem w mojej historii wspomnieć o Jaksie, bo odgrywa tutaj dużą rolę.

Wydaje mi sie że źle zrozumiano wypowiedź mazdatb na temat Jaksy.
Mojemu bratu chodziło o to, że sprzedający powoływał się na Jaksę, któremu ciężko spamiętać wszystkich klientów.
mazdatb chciał zwrócić uwagę na fakt wykożystania Jaksy przez sprzedającego.

Jak już uzbieram kasiorkę to remont będzie robiony u Jaksy.

Poprostu załamka :(

PostNapisane: 7 maja 2007, 10:39
przez Piotrek
letkoletki napisał(a):widziałem co kupuję.

to sie gryzie z tematem...

PostNapisane: 7 maja 2007, 10:49
przez qlesh
BratCukierka napisał(a):A do tego wiedząc że z silnikiem jest coś nie tak nie powinieneś sprzedawać silnika jako w pełni sprawnego skoro taki nie był, już wcześniej przecież miałeś problemy z silnikiem co było opisane w temacie przytoczonym na forum

Człowieku, co miałem powiedzieć na temat silnika ponadto co powiedziałem? Powiedziałem jaki ma przebieg, ile ja przejechałem, powiedziałem ile dolewałem oleju między wymianami, powiedziałem jak raz na kilkanaście albo kilkadziesiąt startów zimnego silnika za autem była biała mgiełka (ponoć wilgoć z tłumika) przez kilka sekund – o to pytałem m.in. Jaksę i powiedział, żeby z tym jeździć. Czy to wg Ciebie zasłanianie się Jaksą?
Przecież nie siedziałem w tym silniku. Połączenie bloku z głowicą było suche jak wymontowałem silnik, o pordzewiałej misce olejowej też powiedziałem, zastrzegłem, że jest raczej do wymiany.
Przed kupnem proponowałem, żeby chłopaki przyjechali z chłodnicą i przepływomierzem to byśmy uruchomili silnik, można się było przejechać, bo samochód był na chodzie, tyle, że z pogiętą pupą. Jak mam im jeszcze udowodnić, że nie brał mi takich ilości oleju? Wg mnie jedyny sposób to spytać tych, którzy tym autem jeździli ze mną lub za mną. Jaksa jeździł 4 dni przed dzwonem dlatego o nim wspomniałem. Przecież nie będę pisał, żeby się zapytali moich znajomych na śląsku, bo to chyba bez sensu co? Wg mnie to nie jest zasłanianie się Jaksą, podałem osobę (znaną nam obu), która wg mnie może obiektywnie ocenić czy silnik kopcił u niego na podwórku jak byłem czy nie. Oczywiście, że Jaksa może tego nie pamiętać, ale to raczej nie znaczy, że kłamię. Co poradzę na to, że było to w listopadzie? Przecież nikt nie ukrywał, że samochód stoi z tym silnikiem już jakiś czas.

PostNapisane: 7 maja 2007, 10:55
przez letkoletki
Piotrek napisał(a):to sie gryzie z tematem...


Już, poprawiłem ten fragment mojej wypowiedz. Źle napisałem.
Dzięki za odnalezienie błędu Piotrek, faktycznie się gryzło ;)

PostNapisane: 7 maja 2007, 11:15
przez jacobs
letkoletki napisał(a):umowa kupna/sprzedaży zawiera paragraf mówiący o tym, że kupujący wie w jakim stanie kupił przedmiot i nie może domagać się odszkodowania od sprzedającego (jakoś tak).

a wady ukryte?

PostNapisane: 7 maja 2007, 11:49
przez letkoletki
qlesh napisał(a):Przed kupnem proponowałem, żeby chłopaki przyjechali z chłodnicą i przepływomierzem to byśmy uruchomili silnik, można się było przejechać, bo samochód był na chodzie, tyle, że z pogiętą pupą.

Musieli byśmy się przejechać ponad 100 km żebym sprawdził ubytek, więc nie wiele bym sprawdził odpalając auto. A gdyby można było stwierdzić po jednym odpaleniu, że bierze olej, to Jaksa zaraz po odpalemniu by mi powiedział, więc musiałem zaufać.

qlesh napisał(a):podałem osobę (znaną nam obu), która wg mnie może obiektywnie ocenić czy silnik kopcił u niego na podwórku jak byłem czy nie

Tylko że auto po staniu jeden dzień nie kopci (no czasami), więc u Jaksy mogło nie być tego dymu.

jacobs napisał(a):a wady ukryte?

Muszę przestudiować umowę dokładnie, teraz piszę z pracy i nie mam jej przy sobie.
Nie wiem czy "gra jest warta świeczki".


Nie chcę się kłucić z qlesh-em na forum, bo nie od tego jest. Niech się wypowiada w swojej obronie, bo ma do tego prawo.
Ja będę się odzywał tylko odnośnie jego wypowiedzi, w których coś będzie się nie zgadzało lub w obronie mojej osoby.

Temat powstał tyko i wyłącznie dla infotmacji, żeby później nie było jakichś obgadywań za plecami. Powstał też, po to aby ukazać, że takie dziwne sprawy dzieją się nawet w naszej klubowej społeczności.

PostNapisane: 7 maja 2007, 11:55
przez qlesh
letkoletki napisał(a):qlesh napisał:
podałem osobę (znaną nam obu), która wg mnie może obiektywnie ocenić czy silnik kopcił u niego na podwórku jak byłem czy nie

Tylko że auto po staniu jeden dzień nie kopci (no czasami), więc u Jaksy mogło nie być tego dymu.

Więc kopcił mi olejem tylko wtedy jak nikt nie widział?