motomike6 napisał(a):piwo co tu taka cisza ?
Może się przejechał BEV i zmienił zdanie. Uważam że każdy, zanim zacznie jechać po BEV, powinien pojeździć z miesiąc elektrykiem a potem wrócić do swojego spaliniaka i zobaczyć jaka to jest PRZEPAŚĆ jakościowa. Nawet PHEV to znaczna różnica w stosunku do odpowiednika ICE w komforcie jazdy. Nawet jeśli odpala się silnik podczas jazdy, to jakoś mniej oddziałowuje na kabinę.
motomike6 napisał(a):Ciekawe jak wyglądają statystyki związane z ładowaniem tych PHEV, podejrzewam duża ilość tego rodzaju samochodów to służbówki, czy ludzie maja czas/ochotę na ładowanie tego w trasie, domu czy pracy
W Polsce PHEV są używane zgodnie z ich przeznaczeniem. Tj. jak już ktoś kupuje PHEVa to żeby go ładować z gniazdka. Na zachodzie, przez absurdalny pomysł dotowania także PHEV, stały się one tańsze w zakupie niż czyste spaliniaki (dając jednocześnie 30% oszczędności na zużyciu paliwa w jeździe w trybie HEV), więc ludzie je kupowali nawet bez zamiaru ładowania prądem. Co stworzyło głupi precedens i nagonkę na PHEV (ile było artykułów głoszących że PHEV to trutka większa niż diesel). Jak pisałem ponad 90% jeżdżę na prądzie, głównie z własnych elektrowni PV. Łącząc to z produkcją z krajowego OZE wychodzi, że na "czystym" słońcu przejeżdżam jakieś 50% przelotów czyli 10tkm.
PHEVów nie ma sensu ładować w trasie -- mój Outlander z DC przyjmuje maks 15kW, czyli od zera do 80% (więcej nie ładuje z DC) pompuje się pół godziny a koszt takiego ładowania na mieście jest bliski tankowaniu -- chyba że się jedzie na zakupy i jest ładowarka pod sklepem to wtedy wiadomo że ma sens.
motomike6 napisał(a):bo tak to całkiem spory balast który wpływa na spalanie czy emisje.
To jest mit ignorantów, że "balast" z baterii wpływa na spalanie (a szczególnie na emisję, w końcu silnik pracuje zawsze w optymalnym zakresie obrotów, nigdy nie schodzi poniżej 1500 obr., jeśli nawet pracuje na postoju to ładuje baterię). Silnik elektryczny ma tak wysoką sprawność, że balast nie robi na nim wrażenia. Powiem więcej, ten balast skuteczniej pozwala odzyskiwać energię z hamowania. W żadnych warunkach PHEV nie pali więcej niż ICE, bo silnik jeśli już pracuje, to nadwyżkę mocy pakuje w baterię a nie w atmosferę. Przypominam że mam porównanie zużycia o tyle, że mój Outlander PHEV ma odpowiednik ICE, z dokładnie tym samym silnikiem -- jeździłem ICE w różnych warunkach, w tym do Włoch w Alpy w dwie strony 2800km i dokładnie tę samą trasę rok później Outlanderem PHEV. Nawet w trybie HEV (czyli z pustą baterią) pali średnio 20% mniej. W mieście spokojnie 30% mniej (głównie dzięki rekuperacji z hamowania, braku strat na skrzyni biegów i że nie pracuje nigdy na jałowo), a z wykorzystaniem prądu z naładowanej baterii jeszcze więcej jest różnicy.
zadra napisał(a):jest zima – jest ciszej, bo trudniej pisać w samych superlatywach w okresie w którym auto negatywnie zaskakuje
Może po prostu nie warto się kopać z koniem. Jaka jest wiedza o tych samochodach, w tym szczególnie o technologii baterii, to widać powszechnie (patrz wyżej, balast z baterii wpływa rzekomo na spalanie i emisję sic! no ale tak to jest jak się zapomina o braku strat na skrzyni biegów, sprawności elektrycznego silnika, czy w końcu rekuperacji). Ludzie o EV takie brednie wypisują że się płakać chce. Np. ekstrapolowanie wytrzymałości baterii w EV na podstawie baterii w smartfonach nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.