jeżdżąc po moim mieście zauważam, że funkcjonarusze drogówki umieją tylko odczytywać cyferki z suszarek.
nagminnie naruszanym i oczywiście nie egzekwowanym przez gliniarzy a przez to wkurwiającym mnie do białości jest zakaz poruszania się ciągników rolniczych i rowerów po wybranych "arteriach" bydgoszczy. niczego sobie nie robią z postawionych znaków ci ludzie.
szczególnie denerwujący jest też dla mnie widok kilkultenich dzieci zostawionych samopas przez rodziców, bawiących się przy ruchliwej jezdni. pytam – gdzie mają mózgi ci rodzice

szczytem wszystkiego był dla mnie wczoraj widok małego chłopca (6-7 lat) na małym rowerku pedałującego dzielnie fordońską (2 pasy w 1 stronę, max. 70 kph, w realu więcej, autobusy, ciężarówki, itp), 100 metrów (jak nie więcej) za którym niefrasobliwie pedałował tatuś. i te wszystkie ciężarówy łukiem objeżdżające dzieciaka... a niech się mały zatoczy na rowerku. będzie dramat.
takich rodziców biłbym pasami
co do pieszych, to nadgorliwych (do wbiegania, wchodzenia na czerwonym) "stymuluję"

delikatnym piskiem. czy przy ruszaniu czy to przy hamowaniu. nie głośno, krótko, ale efekt jest – odskakują i wracają grzecznie na chodnik
![krzywy :]](./images/smilies/krzywy.gif)