brii napisał(a):Tak – normy czystości są tylko po to żeby wydymać nasze portfele.
Ja bym to odczytywał nieco inaczej...
Mamy w aucie filtr DPF, do którego produkcji potrzeba jakichś materiałów, których produkcja z kolei pewnie jest kosztowna i wymaga zanieczyszczenia środowiska. To akurat trudno mi ocenić.
Wiemy natomiast, że spaliny po przepuszczeniu przez ten filtr spełniają normę X. Czy ktokolwiek słyszał, jak czyste są spaliny podczas, gdy filtr wypala swoją zawartość? Czy wtedy spaliny są tak samo czyste? A może są 5 razy bardziej toksyczne?
Patrząc na globalną eksploatację auta (powiedzmy 300.000 km) musimy poświęcić pewnie sporą ilość paliwa na wypalanie, a gdy ktoś jeździ po mieście będzie to z pewnością ilość znacząca idąca może nawet w setki litrów.
Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem i przeprowadzam własne, proste rozumowanie, więc najzwyczajniej w świecie mogę się mylić, ale... Np. mamy dwa takie same auta: jedno z DPF, drugie bez. Oba śmigają 300.000 km przez 15 lat. Auto bez DPF spala przez ten czas np. 100 litrów paliwa mniej (czyli ani nie zużyje surowca, ani też nie wypuści w atmosferę ani jednej szkodliwej cząsteczki z tego powodu). Auto bez DPF może mieć stosowany mniej zaawansowany olej, więc pewnie mniej energii potrzeba do wyprodukowania go. Nie wiem jak często trzeba byłoby zmieniać olej w obu przypadkach. Etc.
Postawiłbym pytanie: ile szkodliwych gazów i innych cząstek wypuszczą z siebie oba auta przez 15 lat? Czy na pewno uwzględniając całkowity koszt produkcji i eksploatacji filtra DPF będzie oszczędność środowiska czy wręcz przeciwnie w stosunku do auta bez filtra?
Podobnie auta hybrydowe i elektryczne: ile energii potrzeba do wyprodukowania akumulatorów, ile tak naprawdę elektrownia wypuści trujących gazów do produkcji prądu do tego auta, jak bardzo szkodliwe są zużyte akumulatory i jak bardzo zatrujemy środowisko ponownie je przetwarzając?
Jeszcze raz zaznaczam, że to moje luźne przemyślenia... Mnie po prostu nie przekonuje norma emisji spalin nowiutkiego auta – nikt nigdy mi nie udowodnił, że ekologiczne rozwiązania są rzeczywiście ekologiczne w sensie globalnym – od początku procesu produkcji, do śmierci samego produktu.
I jeszcze jedno: ktoś idzie do salonu po nowiutkiego Diesla. Z pewnością spełnia on wyśrubowane normy czystości spalin. Po 50.000 km dynamicznie ruszając spod świateł potrafi puścić czarnego "bąka". Czy auto wciąż spełnia tą samą normę, co wyjeżdżając z salonu?