fixerq napisał(a):Wyczytane z neta stereotypy
kolego, mam ponad 30 lat i w życiu miałem wiele samochodów, teraz mam dwa, etylina (na miasto) i klekot (na trasy), ale co ja tam mogę wiedzieć, amator jestem, tak jak większość fachowców w temacie motoryzacji, w salonach, w serwisach, w TV, prasie branżowej itp
fixerq napisał(a):że muszę tak często stać przy dystrybutorze
Jak to się mówi kij ma dwa końce – podobno Ci co rzadziej stoją przy dystrybutorze, częściej, wcześniej czy później będą odwiedzać serwis, ale oczywiście nie musi to być regułą.
fixerq napisał(a):Y6 w trybie mieszanym pali mi jakieś 6-6,5 l. Benzyniakami wyciągałem nawet 12-13 l
fixerq napisał(a):Z dieslem możesz śmiało dociskać, nie bojąc się o szybko spadającą wskazówkę paliwa.
oszczędności na stacjach paliw, to nie wszystko, a i to dociskanie może z czasem co poniektóre elemnty szybko wykończyć, szczególnie na krótkich i szarpanych trasach po mieście.
fixerq napisał(a):Co do nagrzewania – robi to naprawdę szybko, a przynajmniej dużo szybciej niż 1.9 TDI. Wystarczy, że nie pałujesz od startu i nie przekraczasz ~2k rpm, tylko poczekasz do momentu, aż motorek się trochę nagrzeje. Nie ma w tym nic zabójczego.
Zgadza się, ale w przypadku gdy robisz jednorazowo przynajmniej 30 km, co i tak dla klekota, np. zimą, jest malutko.
fixerq napisał(a):Silniki benzynowe są zdecydowanie mniej zaawansowane technicznie, niż silniki diesla CR, toteż są mniej awaryjne.
Zgadza się i dlatego będę się trzymał swojej wersji, że w mieście, na krótkich trasach, klekot nie jest wskazany, z czasem można sie o tym przekonać, bo tak jak wspominałem – oszczędności na paliwie w przypadku klekota to tylko jedna strona medalu.
fixerq napisał(a):Jak trafisz na zadbany egzemplarz i będziesz o niego dbał zgodnie z przykazaniami użytkowania diesla, odwdzięczy Ci się bezawaryjnością i nienaganną dynamiką połączoną z niskim spalaniem.
Zgadza się – warunek konieczny, do tego, aby się z klekota cieszyć.
fixerq napisał(a):tylko obalić ten idiotyczny mit, że ten pierwszy nie jest do miasta.
To powiedz to tym, którzy kupili sobie klekota z DPF i śmigają tylko po mieście.
Jakiś czas temu w AŚ był artykuł jak to sobie chłopcy z redakcji zrobili wycieczki po salonach w Warszawie i chcieli kupić samochód z segmentu B lub C, przy założeniu, że woleli by raczej klekota, większość tras będą robić po mieście, nie więcej niż 15-20 tkm rocznie, wozić 4 osoby (z kierowcą), raz lub dwa razy wyskoczą na urlop nad morze lub w góry, itp. Ogólnie chodziło o sprawdzenie jakości obsługi, wiedzę merytoryczną ASO różnych marek, planowany serwis, rabaty/promocje, itp., ale co mnie najbardziej zainteresowało i szczerze mówiąc ich także, to było to, że w każdym praktycznie salonie wśród wielu informacji jakie uzyskali, to było odradzanie przez sprzedawce kupienia klekota. Nie było to nachalne, że tylko benzyna, ale bardziej subtelne. Argumentowali to tym, że przy tej ilości km rocznie, miejscu gdzie ten samochód będzie wykorzystywany i przy dzisiejszej technice klekotów jest to na dłuższą metę nieopłacalne, szczególnie dla klekotów z DPF, FAP czy jak go tam zwał. Dziwnie to brzmi szczególnie w ustach sprzedawcy ASO, który generalnie sprzedaje nowe auta, a więc na gwarancji z przymusem czasowego lub kilometrowego serwisu gwarancyjnego, także w przypadku DPF. W końcu to ich pieniądze i zarobek, wiadomo, że klekot może nam częściej odmówić posłuszeństwa, a tu masz – odradza i teoretycznie pozbywa się większego zarobku

Jednak coś w tym jest.
Ps. nie bronię benzyny, ani diesla – mam obydwa rodzaje samochodów i piszę to co wiem z obecnego jak i przeszłego doświadczenia, a także z tego co widzę i słyszę.
Małe przeloty i jazda tylko po mieście dla klekota jest niewskazana i tyle. Każdy ma prawo mieć inne zdanie, a życie to zweryfikuje.