Mazda 6 wystawiona za bardzo śmieszne pieniądze, aż głupio pisać. Auto było do rejestracji, kupione "na niemca". Przed zakupem oczywko sprawdzone w serwisie przeze mnie wskazanym, zapłacone 300zł za pełny, dokładny przegląd auta, komputer, wtryski, mierzenie lakieru itp. Jedynie coś z EGR było ale to nie istotne przy tym co się zaraz będzie działo. Zastanawiałem się dwa dni, nic nie zanosiło się na to że auto jest trafione w dodatku mechanicy dali zielone światło do kupna. I co? Gówienko, życie weryfikuje pozorną z początku oszczędność. Pojeździłem troszkę, dosłownie (200km). Na wejściu oczywiście filtry, olej, amorki tył, ściągnięta miska olejowa, czyszczenie smoka. A w misce opiłki aluminium... No cóż, ponoć to panewka turbiny bo jak by były to opiłki panewek wału to by były brązowe... No nic, auto zalane olejkiem Gulf 5w30 do japończyków, jeździ normalnie. Po ok 100km zauważyłem że nie ma płynu chłodniczego (dosłownie 0, sic!) mimo że był pełny zbiorniczek. Zrobiono test na szczelność. Wyszło że dostaje się CO2 do układu chłodzenia, czyli walnięta głowica/uszczelka. No to dzień dobry panu mechanikowi, kupiona nowa uszczelka pod głowice, a na głowicy na płaszczu wodnym uszczerbek. Głowica zrobiona na cacy, auto złożone a po drodze wymieniny rozrząd z pompą wody oryginalny oczywiście i wszystkie uszczelki. Przy okazji wymyty EGR. Silnik odzyskał moc, jest o wiele żwawszy, trubinka ładnie pracuje. Wszystko pięknie, wszystko nagle. Po, raptem miesiącu nagle, podczas jazdy zaczęły dochodzić do mych wyczulonych uszu dziwne stuki, które zwiększały swą czestotliwość wraz z obrotami. Włos na karku się zjerzył, przekopałem skarbnicę internetu i mówię sobie-"widziałem na jutubie, pewnie mocowanie wtrysku". Tak czy siak, laweta (szczęść Boże ża darmowa do 100km w ramach ubezpieczenia) do mojego rodzinnego mechanika pod Wrocław i jazda z diagnozą. Najpierw silnik rozłożony od góry-nie to na bank nie wtryski. Więc wyciągnieto cały motor aby rozebrać go od dołu. Fotki które wrzucę przyprawią znawców tematu o palpitację serca. I niech będą przestrogą przed zakupem tanich okazji japońskich aut!! Komentarz zbędny...
WAŁ KORBOWY

KORBOWODY (zobaczcie na półksiężyce, każda połówka od innej korby(jedynie "2" wydaję się być OK, SIC!!) a na "4" to wogóle nie wiem skąd ją wzieli)

I PANEWKI (swoją drogą to chyba je w kiosku kupywali...)

Koniec końców, nie poddaję się. Aktualnie czekam na zamówione: wał nominalny, korby, pompę oleju i parę innych pierdół. Silnik ma robioną kapitalkę, zobaczymy co z tego wyjdzie. Mimo to jestem dobrej myśli. Rozmawiałem telefonicznie z paroma ludźmi ze środowiska i każdy który zajmuję sie kapitalkami w Mazdach potwierdza że to co u mnie było w motorze to w 90% autach sprowadzonych z zza granicy jest. Także kupując okazyjnie Mazdę lub innego japończyka to tylko pozorna oszczędność-prędzej czy później albo dojdziesz do ceny rynkowej, tej prawdziwej albo ją grubo przebijesz naprawami, remontami czy innymi rzeczami które zataił przed tobą "sprzedafca".