Hehe, cóż za zabawna dyskusja
![zeby :D](./images/smilies/zeby.GIF)
.
Do głowy by mi nie przyszło zaglądać komuś do portfela, krytykować chęci/niechęci oszczędzania itd. Ciekawe jest też to, kiedy jazda na gazie jest ok, a kiedy to obciach
![zeby :D](./images/smilies/zeby.GIF)
. Gdzie jest wyznaczona granica? Auto do 50 czy 100k może jeździć na gazie? A może pojemność silnika jest wyznacznikiem? Od pewnej pojemności już jest się biedakiem mając LPG (bo w małym i tanim aucie rozumem można?)? A może wielki silnik staje się jakąś świętością, że nie można go zasilać innym paliwem i najlepiej tankować go najdroższym paliwem z najdroższej stacji w okolicy, choćby nie było żadnej różnicy? Trochę jak w Rzymie, gdy patrycjusz przyjeżdżał przez miasto, to jego niewolnicy rozrzucali monety biedocie
![zeby :D](./images/smilies/zeby.GIF)
.
Czy istnieje jakiś specjalista (coś w stylu Tomasza Jacykowa w sprawach mody), który za odpowiednią opłatą zawyrokuje, że do danego samochodu spokojnie można gaz założyć (pomijam kwestie techniczne – to nam powiedzą w każdym dobrym warsztacie), natomiast do innego będzie to zwyczajnie nieeleganckie i słusznie będziemy wywołać obrzydzenie na twarzach przechodniów?
Jak się zostaje takim arbitrem elegancji jeśli chodzi o określenie, kiedy jeszcze można tankować po 1.80 za litr, a kiedy już nie wypada i należy wydać minimum 4.40?
Kiedyś miałem cinquecento 0.7 z gazem. Zastanawiam się, czy to było głupie, sprytne, bez sensu, był to objaw totalnej nędzy czy też może świetna oszczędność. A może pazerność właściciela?
Jakie to szczęście, że jeżdżę autem, gdzie założenie gazu mija się z celem (bardzo niskie spalanie benzyny, bardzo droga instalacja, konieczność dotrysku benzyny). Naprawdę miałbym kłopot co robić, bo się nie znam, kiedy można, a kiedy nie wypada. Ufff.