Jeśli nie zaszkodzi to silnikowi to jeszcze można nic nie powiedzieć, poza tym że to druciarstwo. A widać że cel uświęca środki. Grunt że zielona plakietka. Skoro w Niemczech takie rzeczy, to aż skręca mnie z ciekawości co w Polsce będzie się działo, aby tylko najstarsze klekoty (takie co jeszcze na oleju po frytkach pojadą) dostały pozwolenie na wjazd w strefy z ograniczeniami
Dla mnie to trochę na siłę. Ja wiem że smog, syf, zanieczyszczenia, spaliny, choroby... Wszystko rozumiem. A zwłaszcza jak ktoś po prostu skąpi na utrzymanie samochodu w dobrym stanie i jedzie takim parowozem przez miasto i myśli że jest ok, bo przecież dopiero co umył samochód. A że dymi to oj tam... Sam jestem zwolennikiem by to wszystko zniwelować. Ale trochę chyba źle kombinują na początek (z drugiej strony co innego wymyślić?) bo w kraju, w którym ludzie nie zarabiają na poziomie zachodnio-europejskim, wprowadza się ustalenia, które działają na zachodzie Europy, ale nie do końca są dopasowane do naszego kraju. No tak jak mówię. Może źle to widzę i źle patrzę, ale dla mnie to jest oczekiwanie od przeciętnego Kowalskiego, który jeździ tym na co go stać, że wykopie pieniądze spod ziemi i kupi sobie nowe, ekologiczne auto, a jak go nie stać, to będzie miał gorzej i musi się dopasować do tego co każą. Ja rozumiem że takie ekologiczne samochody to powiedzmy dzisiaj kosztują około 20-40 tys złotych (kierując się rokiem produkcji). No ale wypadałoby kupić taki samochód który po roku nie spadnie na "niższą" naklejkę. Czyli wypada kupić jeszcze nowszy, powiedzmy z 2013 roku, żeby jeszcze ze 3 lata był w tej najlepszej naklejce, co wiąże się ze wzrostem kosztów, bo nowsze=droższe. I teraz zależy kto co potrzebuje bo jeden kupi małe, młode autko które samo w sobie będzie tańsze i będzie szczęśliwy, inny potrzebuje vana dla swojej 7 osobowej rodziny i on musi wydać więcej za samochód z tego samego roku. Nowa Corsa kosztuje powiedzmy 50 tys. W tej cenie nie znajdzie się nowego vana. Ludzie, którzy będą po prostu zmuszeni przez sytuację życiową do kupna starszego rocznika, bo będą musieli kupić samochód z wyższego segmentu niż C, będą od razu mieli gorzej, gdyż będą mogli krócej użytkować swój pojazd w danej strefie ekologicznej. I to jest jednocześnie argument że dawanie naklejek tylko na podstawie roku produkcji jest głupie. Wszystko kręci się wokół pieniędzy. Nie znam statusu majątkowego osób na forum, może dla niektórych to szukanie problemu na siłę, ale powiem tylko że u mnie w Świdniku, w małym mieście na wschodzie Polski nie widać by ludzie na potęgę kupowali świeże samochody. Coraz częściej widzę dopiero co wydane tablice na autach jeszcze z lat 90. To znaczy że ci ludzie są skąpi i powiedzmy mają do dyspozycji 50 tysięcy, ale kupili sobie autko za 5 tysięcy bo można oszczędzić, czy kupili autko za 5 tysięcy bo na takie ich było stać, tyle uskładali? No raczej to drugie... Ludzie dla wygody są w stanie dużo zrobić, ale jeśli wprowadzi się ten przepis, to część ludzi zostanie po prostu pozbawiona możliwości wjechania do centrum własnym środkiem komunikacji (mieszkańców centrum raczej to nie obejmie). I niektórzy będą próbowali na siłę poprawiać stan swoich klekotów, żeby spełniać jak najwyższe normy, inni stwierdzą że świetna okazja do zmiany samochodu na nowszy, a inni których na to nie stać, po prostu po raz kolejny odczują jak najbiedniejsi w tym kraju dostają po

. No taka prawda. A przynajmniej w okolicach, w których mieszkam tak to wygląda.
Ja wiem, że może moje wypowiedzi są bezcelowe no bo co pan zrobisz... nic pan nie zrobisz. Trzeba jakoś walczyć z zanieczyszczeniami, ale nie wiem czy akurat to będzie dobry pomysł. Gdyby dawali dofinansowania dla tych, których nie stać na bardziej ekologiczne samochody, to jeszcze mógłbym nic nie mówić. Choć niektórych to i tak nie urządzi, bo dostaliby kasę na jakiś samochód segmentu A, który jest tani, ale nie koniecznie odpowiedni (choćby dla 7 osobowej rodziny, gdzie trzeba dzieci do przedszkola odwieźć). No ale mimo tego byłoby widać, że państwo interesuje się nie tylko ekologią, ale i problemem obywatela związanym z tą ekologią. A tak, zostanie wprowadzony przepis, który części osobom zakaże dojazdu do pracy/szkoły/przedszkola, a państwo jak zwykle nie będzie się interesować czy znajdą sobie rozwiązanie, czy będą mieli po prostu gorzej.
Gratuluję, jeśli ktoś doszedł aż tutaj
