przez PMU » 8 kwi 2010, 14:04
A najgorzej ma sprzedający który nie ma nic do ukrycia.
Moja historia:
Auto z Polski, niesprowadzone, bezwypadkowe. 323F, '99, przebieg 211 tysięcy, benzyna 1.8
Przebieg prawdziwy. Pierwsze zdziwienia w komisie: "panie tu obok mam młodsze z Niemiec z przebiegiem 130k w dieslu"...ale zostaw Pan na tydzień. A ja tym normalnie jeżdże, to jak im mam zostawić.
Jest telefon od handlarza. Daje 9 tysięcy. Do momentu jak dowiaduje się że faktura. Rozłącza się w pół zdania.
Dzwoni drugi. 8 tysięcy ale chce negocjować. Trzeci przez internet decyduje się przyjechać po auto wieczorem. Daje 5500.
No i czy to jest normalne?
Mam przekręcić licznik, podrobić książkę i napisać że właścicielem był stary niepalący Niemiec jeżdżacy co niedziela tylko do Kościoła?
Mam przygotowany wyczerpujący opis co i jak jest z autem, co dodaję, czego nie, i co z tego. Pies z kulawą nogą.
Więc nie jest standardem, że dobre auto sprzeda się samo...