U mnie Mazdomania wyszła od rodziców, pierwsza Mazda kupiona okazyjnie, od pracodawcy, w dobrym stanie, choć sporym przebiegiem. Później już poszło, i w rodzinie były Mazdy.
1. Mazda 323 BG Sedan 92` 1.7 PN – wolnossący dizel. Prawie 10 lat użytkowania, nic nigdy nie było naprawiane przy silniku, tylko zawieszenie, hamulce i chłodnica. A, i zdarzyło się pod koniec życia auta że amortyzator wpadł do bagażnika
2. Mazda 323 BJ Sedan 99` 2.0 DiTD – druga Mazda i drugi dizel. Znajomy mechanik jak zobaczył co rodzice kupili to złapał się za serce, i stwierdził że benzynowe madzie są nieśmiertelne, ale diesele to jakieś dziwne wymysły. Dotychczas ten dziwny wymysł zrobił u nas prawie 100 tys. przebiegu przez 8 lat, i jedyna poważna awaria to padnięte pompa paliwa. Odkąd samochód jest pod moją opieką wymieniam tylko zawieszenie, hamulce i zabezpieczam podłogę, słucham jakie diesele są passe, i jak kolejny kael umarł
3. Mazda 323C 96` B3 (przedlift) – Pierwszy samochód kupiony z myślą o drugiej połówce, za śmieszny grosz, żeby nie było szkoda jak rozbije. Nie rozbiła, Cetka nadal jeździ, i nie chce umrzeć. Pospawana podłoga, porobione zawieszenie, kupione dobre opony. Silnik powoli się kończy, za chwile wpadnie coś większego
4. Mazda 323C Z5 96` (polift) swap na ZL-VE – Mój mały projekcik, grzebę, dłubię i upalam. Auto kupione za 900zł w celu upalania, i jako królik doświadczalny. Historia nadal trwa, i jest opisana w temacie.