W RX-8, aby "skręcić" licznik wystarczy go wymienić np. na nowszy z kilkoma tys. km.

Więc jak ktoś chce to nie jest problem. Ja mam o tyle komfort, że miałem zagwarantowane w car faxie przebieg z USA około 40 tys. km (miała 4 lata). Obecnie autu stuknęło 6 latek i dobiłem do 70 tysięcy. Robię przeglądy co ok. 15 tys. km w ASO i wszystko mam ładnie zapisane w europejskiej książce serwisowej, którą prowadzę od chwili kupna auta. Więc w przypadku sprzedaży potencjalny kupujący ma jakąś tam pewność, ale też i nie, ponieważ ma podstawy, aby mi nie wierzyć... Czemu? Otóż nie jest tajemnicą, że "zrobienie" takiej fikcyjnej książki w Polsce nie jest trudne. O ile jestem uczciwy i przy sprzedaży raczej bym się nie bawił w takie pierdoły, to znając naszą narodową smykałkę do przekrętów śmieję się z tych roczników 2004, które mają po 30-40 tysięcy przebiegu.

haha No po prostu to jest nierealne. Moje auto nic prawie nie jeździ na dłuższe dystanse, mam do dyspozycji dwa inne, Rex robi dziennie maksymalnie kilkadziesiąt km. Zaliczył kilka wypadów po kilkaset km. A w ciągu dwóch lat zrobiłem prawie 30 tysięcy... Więc Panowie i Panie, RX-8 z 2004 nie istnieją z 30-40 tysiącami przebiegu, a nawet jeśli stały w garażu i faktycznie mają taki przebieg to bym nie kupował takiego czegoś, przecież stanie w miejscu autu też nie służy. Ale wątpię, że ktoś kupuje RX-8 żeby stało w garażu...
Sorry za takie "pocieszenie", ale teoretycznie nie da się sprawdzić realnego przebiegu, a na pewno nie po papierach. Chociaż znam ludzi, którzy widząc ogólny stan pojazdu potrafią z dokładnością do kilku tysięcy km ocenić przebieg. Jak to robią? To już chyba trzeba mieć nosa na szczegóły...

Po pedałach raczej nie sprawdzałbym, też mogę wymienić, skręcić licznik i twierdzić, że moje auto zrobiło 20 tysięcy km w ciągu 6 lat, bo plastiki są jak nowe, a tapicerka skórzana niczego sobie i zadbana.