Premacy to naprawdę świetne auto.Zrobiłem wszystko co dało sie zrobić w kwestii rdzy.Jeżeli czytaliście posty o rdzy (byłem tam nadaktywny)
Jeżdżę nadal.Silnik (przynajmniej mój diesel RF4 jest wstanie zajezdzic tą budę ,i jeszcze ze dwie takie) ,zawieszenie również...Gdyby Mazda stawiała na całokształt (silnik +buda)to jeżdzilibyśmy tak w benzynie jak i w dieslu jakieś 25 lat i następne 25 lat na blachach zabytkowych.W ostatnim roku przesiadałem się do innych aut.Siedziałem,jechałem,testowałem,zastanawiałem (się),czytałem,wchłaniałem (wiedzę) i ....
Nic mi nie pasuje.Naginam się jak rumuńska baletnica do Mazdy 5.Najbardziej mi z nią"po drodze",lub nijakiej i suchodrętwej ale niezawodnej, prawie Toyoty Corolli Verso.Tymczasem inwestuję w Premacy i dobrze mi z tym
Przez pierwsze 3-4 lata posiadania Premacy czasami denerwowałem się tym autem i szukałem dziury w całym.Pózniej (kolejnych 6 lat)pokochałem je prawdziwą motomiłością
Naprawdę da się kochać auto,które nigdy nie zawiodło w kluczowych momentach w 10-ciu latach krótkiego ludzkiego życia.To trochę jak ze zwierzakiem w domu – pies lub kot ,lub papuga.To taki nasz (jeśli go kochamy) domownik,członek naszej rodziny
i jak to we zwyczaju i w sercu wiązemy sie z nim na dobre i na te złe.Fajne auto.Cieszę się ,ze nadal je ratuję.Pozdrawiam wszystkich.