Witam,
Widzę że trafiłem w wątek tak jak chciałem.Też mam dylemat dotyczący jeżdzić nadal-czy sprzedać?
Swoją Premacy w ciagu 9 lat zrobiłem 152 tys km.Obecnie na liczniku ma 183 tys km.Przez ten czas oprócz napraw blacharskich (stłuczki 2) niewiele miałem do roboty z tym autem.W zasadzie przez te lata była wiernym przyjacielem.Jedyne co robiłem to wymiana oleju (zawsze Dexelia),filtrów,żarówek ,2x czujnika ABS w tylnym prawym,rozrząd 2x(pełny+paski) – przy zakupie i po przejechaniu kolejnych 90 tys km,wymieniłem 1x tarcze hamulcowe przód i tył,klocki 4x przód i 2 x tył.Jeden raz akumulator.Jak sie okazało niepotrzebnie wymieniłem tłumik końcowy (wiec ori spoczął po konserwacji w garażu)Raz niekompetentny mechanik zamienił mi przewody cisnieniowe i 1x padł termostat.I to wszystko co było do zrobienia przez 9 lat jazdy.
Myślę,że świadczy to o aucie jak najlepiej.
Na początku użytkowania drżałem jak osika ,jak wielu wtedy uczestników tego Forum o bezawaryjną pracę mojego diesla 2,0 DiTD.Wyobrażałem sobie wszystkie możliwe awarie jakie miały mnie trapić.
Dzisiaj wraz z upływem czasu i pojawiającymi się na rynku aut coraz to nowszych diesli myślę sobie ,że ... a gdzież ja dzisiaj i w jakim aucie znajdę tak wspaniały i bezawaryjny silnik???
No bo to i prawda.Może nieco głośny,może nie jest mistrzem w ruszaniu spod świateł, ale jest to naprawdę niezawodny nawet w ekstremalnych warunkach silnik.
Cała mechanika auta sprawuje się przez 9 lat doskonale.Wyobrażcie sobie ,że przez ten czas nie miałem problemów z zawieszeniem,układem kierowniczym,elektrycznym.
Wnętrze – w autach z tego segmentu i pułapu cenowego nie widzę konkurencji dla Premacy.Plastiki są trwałe,wręcz pancerne,poszycie siedzeń mocne i łatwe do czyszczenia.Wygląda po latach doskonale.
Korozja – no tutaj mam gorzkie słowo
Nadkola od 5 lat staram sie utrzymywać przy życiu.Co rok skrobię rdzę,szpachluje maluje i tak w kółko.
We wnęce silnikowej (fartuchy) wyglądają na skorodowane dość znacznie.
No i to by było na tyle.Progi,maska,tył klapa,przednie wneki-nadkola jak to sie mówi "bajki"-nie ma biedy.Wyglądają dobrze.
Walczyłem do tej pory o niewstawianie reperatur tylnych nadkoli ,ale blacha juz na rantach jak sreberko w czekoladzie,to i mojej walki kres.
Panie i Panowie.Ale co kupić w budżecie do 20tys zł
? Oczywiście auto typu minivan,ale coby nie bardziej mini od Premacy.
Coś w czym siada się jak w tym aucie a nie na ziemi.Pesel już nie pozwala na wygłupy
Wspólczesne diesle po 2006 roku to jakaś niekończąca sie groza – dpf,dwumasa i w wielu przypadkach supernietrwałe wtryski.Benzyny lubię ale nie z gazem i tu wybór również nie jest wielki.Jak coś fajnego to pali jak smok,jak pali jak smok i myślę o gazie (brrrrrrrr!!!!
)to po zagazowaniu zabawy z tym tyle i przesiadywania na regulacjach ,że jak słucham czasami "zagazowanych" to dochodzę do wniosku że czasu to ja na loterii nie wygrałem.Mysle ,że jak by producenci mieli imperatyw to by produkowali auta z silnikami z gruntu zasilanymi gazem.No ale sie nie zarzekam...Chociaż mam opory.
Jeżdzić i walczyc z rdzą? Czy sprzedać i badać nowe nieznane?
Może trochę nie w temacie ale padło na 1.Kia Carens III rocznik 2007-2008 benzyna 2,0 silnik w konstr Theta(cały aluminiowy) i broń Boże gaz. 2. Mazda 5 benzyna 1,8 lub 2,0 i z tyłu głowy gaz...ale z racji częstej regulacji zaworów na szklankach gaz również tu mnie przeraża.3 Citroen C4 Picasso (krótki) z silnikiem benzynowym 1,8 – 125 km w manualu i wtedy bez gazu.
Takie mam typy.Co doradzacie? Z każdym rokiem auta wynalazki na rynku będą tylko coraz drozsze w serwisowaniu i coraz bardziej obfitujące w zagadki.
Pomożecie?? Pomożemy