Trafiła mi się wczoraj okazja skorzystania z garażu i kanału, więc postanowiłem zajrzeć pod auto, żeby przyjrzeć się nieco temu nieszczęsnemu czujnikowi poziomowania reflektorów. Niestety nie miałem aparatu fotograficzego, a nawet telefonu, żeby jakąkolwiek fotorelację pstryknąć. Posłużę się zatem zdjęciami znalezionymi w sieci aby przybliżyć usterki jakie mnie spotkały z tym urządzeniem.
Czujnik znjaduje się na tylnej belce po prawej stronie, jest przymocowany łącznie 3 śrubami.
Pierwszą usterką jaka mnie zaskoczyła i nawet bym się nie spodziewał, był pęknięty metalowy wspornik dokładnie w miejscu zaznaczonym czerwoną strzałką. Jedna część wspornika przymocowana do dźwignii czujnika poprostu sobie luźno wisiała... Z racji tego, że element ten nie jest łatwo osiągalny, możliwe, że nawet wogóle, jedyną możliwością było poprostu spawanie tej blachy. Poszło bardzo dobrze.

Zastanawiałem sie jak mogło dojść do pęknięcia tej blachy (rdza?). Nie.
Otóż, okazuje się, że dźwignia czujnika, która powinna płynnie przesuwać się z góry na dół, jest całkowicie unieruchomiona. W związku z tym blacha pękła prawdopodobnie pod dużym naprężeniem zatartej dźwignii, a przyczynił się do tego silny mróz około -20˚C. Zdjąłem cały czujnik, i zacząłem rokręcać. Od strony dźwignii w czujniku znajduje się simering, który prawdopodobnie jest już zużyty i przepuszcza wilgoć, dlatego cały mechanizm zatarł się pod wpływem wilgoci brudu i korozji. Postanowiłem trochę go rozruszać używająć WD40 i nasmarować. Udało się do tego stopnia, że teraz już ładnie dźwigienka porusza się. Mimo wszystko najlepszym wyjściem byłoby wymienić simering na nowy, ale wyjęcie starego wiąże się z brakiem możliwości zamontowania go z powrotem, a nowego musiałbym szukać w sklepach, a nie chciałem zostawiać rozgrzebanego auta u kolegi na kanale. Pozostawiam to na następny raz.
Następnie odkręciłem 4 śrubki widoczne na powyższym zdjęciu (zielone strzałki), podniosłem pokrywkę i oczom ukazje się wnętrze czujnika dokłądnie takie jak poniżej. Jest tam trochę rdzy, którą należy ostrożnie usunąć. Szczególnie ostrożność trzeba zachować na pokrywce gdzie są "nadrukowane ścieżki".
Największym problemem są sprężynki zaznaczone trzema czerwonymi strzałkami, które kruszą się od korozji. U mnie nie wyglądało to aż tak źle więc w ruch poszedł kontakt spray do elektroniki, wymyłem przedmuchałem powietrzem i złożyłem z powrotem. Przed złożeniem pokrywki posmarowałem delikatnie brzegi silikonem, żeby mocniej uszczelnić tą część mimo, że jest tam oring.

Poskładałem wszystko cuzamen do kupy

założyłem do auta i test... przebiegł pomyślnie. Czujnik działa jak trzeba i nie muszę kombinowć z poszukiwaniem używanego (kilkaset PLN) lub nowym (cena w ASO zaporowa- około 1300PLN).
EDITZapomianiałem dopisać, że po w/w akcji czujnik padł na zawsze.
Kupiłem używany w stanie idealnym za 150zł. Miałem farta jak talala...