Strzał przy odpalaniu – już nie odpala

Witam,
Na wstępie proszę o wyrozumiałość, gdyż jestem nowym użytkownikiem forum i samochodu, dużo czytałem waszych wypowiedzi i porad związanych z kupnem samochodu. Przed zakupem sprawdziłem wszystko o czym była mowa i oto od 10 dni jestem właścicielem Mazdy Xedos 6 2.0 z 1992r. + GAZ. Wszystko pięknie chodziło, jestem bardzo zadowolony z tego samochodu i dalej mam nadzieje bede,, jednak niestety dzisiaj rano lekko przed 7:00 ksiądz pobłogosławił mnie na drogę. Wyszedłem z kościoła a następnie wsiadłem w samochód, przekręciłem kluczyk w stacyjce i boom (odpalałem na gazie), szczeliło, mi pod maską zadymiło się no i serce mi zadrżało. Podnosze maskę patrze a tam troszke uwędzona mata (ta co wytłumia dźwięk/przyczepiona do maski – fachowej nazwy nie znam) i rura dolotu powietrza dokładnie na środku (tam gdzie jest pofałdowana) pękła. Wiedza moja o tym samochodzie marna (patrząc na wypowiedzi dużej liczby użytkowników tego forum), ale głupi nie jestem (choć to osądzicie sami) z pozoru zachowałem zimną krew no i wielka improwizacja, jak pękła to trzeba załatać no to patrze wokoło i widze sterte kostki brukowej przykrytą folią. Odstawiłem partyzantkę (pod kościołem – aż wstyd) i przy pomocy zdobytej foli i sznurka załatałem dziurke. Autko się ładnie odpaliło na benzynie i jakoś dojechałem do domu (odległość 2km, a jakoś bo jak obroty mi spadły poniżej 1000 to mi autko gasło, a normalnie jak stoi w miejscu to mruczy na 400). Dojechałem jakos do domu zdjąłem wcześniej założony worek i załatłem dziurke (pekła na długości ok 3/4 obwodu) wsiadam i już mi nie zapali, w pracy silnika żadnych zmian, tyle że po przekręceniu kluczyka silnik mi nie zaskakuje. I tu mam pytań kilka, ale zanim zaczne to przepraszam jeżeli powtórze pytanie które już było zadane, jednak jestem lekko poddenerwowany i jakoś nie mogłem znaleść odpowiedzi na pytania mnie nurtujące. Tak więc, zanim zaczne panikować to:
1) czy takie zdarzenia są normalne (o ile można nazwać je normalnymi), tzn. czy się zdarzają czy można ich uniknąć jeżeli tak to jak?
2) czy mazda xedos 6 posiada jakąs blokadę która nie pozwala mi odpalić samochodu po takim traumatycznym przeżyciu?
3) czy w wyniku mojego łatania pod kościołem i dojechania do domu (około 2km, wyprzedze pytanie dlaczego jechałem rano 2 km do kościoła zamiast piechotką, po pierwsze zimno z rana, a po drugie jeszcze sie ciesze autkiem) mogłem coś uszkodzić? drogę pwrotną przejchałem na benzynie i na niej odpaliłem po łataniu, auto zachowywało się tak jak zawsze (czyt. doskonale) z wyjątkiem iż gasło na niskich obrotach o czym pisałem wyżej.
4) jaki jest koszt takiej rury i czy są uniwersalne czy może musze mieć konkretnie od xedosa, albo 626 – o ile podejdzie?
5) czy przy takim zdarzeniu mógł się uszkodzić przepływomierz?
Niech mi ktoś powie ze to nic groźnego (może mnie okłamać) ale żebym się tylko uspokoił. Dziękuje i czekam na wskazówki. Sam się za to brał nie będe tylko odstawie do mechanika prawdopodobnie no chyba że faktycznie to nic takiego.
===============
Pozdrawiam,
Mariusz
ps. później pomęcze troszke o antenie przy xedosie bo mi chyba linka na mrozie pękła i antena sie nie chowa – silniczek chodzi, a najgorsze że nie mogę się do niej dostać i zobaczyc co jest grane.
Na wstępie proszę o wyrozumiałość, gdyż jestem nowym użytkownikiem forum i samochodu, dużo czytałem waszych wypowiedzi i porad związanych z kupnem samochodu. Przed zakupem sprawdziłem wszystko o czym była mowa i oto od 10 dni jestem właścicielem Mazdy Xedos 6 2.0 z 1992r. + GAZ. Wszystko pięknie chodziło, jestem bardzo zadowolony z tego samochodu i dalej mam nadzieje bede,, jednak niestety dzisiaj rano lekko przed 7:00 ksiądz pobłogosławił mnie na drogę. Wyszedłem z kościoła a następnie wsiadłem w samochód, przekręciłem kluczyk w stacyjce i boom (odpalałem na gazie), szczeliło, mi pod maską zadymiło się no i serce mi zadrżało. Podnosze maskę patrze a tam troszke uwędzona mata (ta co wytłumia dźwięk/przyczepiona do maski – fachowej nazwy nie znam) i rura dolotu powietrza dokładnie na środku (tam gdzie jest pofałdowana) pękła. Wiedza moja o tym samochodzie marna (patrząc na wypowiedzi dużej liczby użytkowników tego forum), ale głupi nie jestem (choć to osądzicie sami) z pozoru zachowałem zimną krew no i wielka improwizacja, jak pękła to trzeba załatać no to patrze wokoło i widze sterte kostki brukowej przykrytą folią. Odstawiłem partyzantkę (pod kościołem – aż wstyd) i przy pomocy zdobytej foli i sznurka załatałem dziurke. Autko się ładnie odpaliło na benzynie i jakoś dojechałem do domu (odległość 2km, a jakoś bo jak obroty mi spadły poniżej 1000 to mi autko gasło, a normalnie jak stoi w miejscu to mruczy na 400). Dojechałem jakos do domu zdjąłem wcześniej założony worek i załatłem dziurke (pekła na długości ok 3/4 obwodu) wsiadam i już mi nie zapali, w pracy silnika żadnych zmian, tyle że po przekręceniu kluczyka silnik mi nie zaskakuje. I tu mam pytań kilka, ale zanim zaczne to przepraszam jeżeli powtórze pytanie które już było zadane, jednak jestem lekko poddenerwowany i jakoś nie mogłem znaleść odpowiedzi na pytania mnie nurtujące. Tak więc, zanim zaczne panikować to:
1) czy takie zdarzenia są normalne (o ile można nazwać je normalnymi), tzn. czy się zdarzają czy można ich uniknąć jeżeli tak to jak?
2) czy mazda xedos 6 posiada jakąs blokadę która nie pozwala mi odpalić samochodu po takim traumatycznym przeżyciu?
3) czy w wyniku mojego łatania pod kościołem i dojechania do domu (około 2km, wyprzedze pytanie dlaczego jechałem rano 2 km do kościoła zamiast piechotką, po pierwsze zimno z rana, a po drugie jeszcze sie ciesze autkiem) mogłem coś uszkodzić? drogę pwrotną przejchałem na benzynie i na niej odpaliłem po łataniu, auto zachowywało się tak jak zawsze (czyt. doskonale) z wyjątkiem iż gasło na niskich obrotach o czym pisałem wyżej.
4) jaki jest koszt takiej rury i czy są uniwersalne czy może musze mieć konkretnie od xedosa, albo 626 – o ile podejdzie?
5) czy przy takim zdarzeniu mógł się uszkodzić przepływomierz?
Niech mi ktoś powie ze to nic groźnego (może mnie okłamać) ale żebym się tylko uspokoił. Dziękuje i czekam na wskazówki. Sam się za to brał nie będe tylko odstawie do mechanika prawdopodobnie no chyba że faktycznie to nic takiego.
===============
Pozdrawiam,
Mariusz
ps. później pomęcze troszke o antenie przy xedosie bo mi chyba linka na mrozie pękła i antena sie nie chowa – silniczek chodzi, a najgorsze że nie mogę się do niej dostać i zobaczyc co jest grane.