No wieć tak wymieniłem świece na platynowe NGK, filtr powietrza, kable są OK więc nie ruszałem. Samochód palił jak pali, po trasie 11-12l/100km. I jak na 136KM to nadal mułowaty, wydaje mi się że jak się przyciśnie, to powinno się czuć lekkie wciśnięcie w siedzenie, a i owszen na 1 biegu może i tak jest jak ruszę z kopyta, ale potem to se tak idzie jakby chcial a nie mógł. Zdaża mi się że gaśnie przy hamowaniu do 0. Wiem że to uroki II generacji instalacji gazowej. Ale tak się zastanawiam czy to dobra praktyka że mam zasłonięty zupełnie wlot powietrza (jakś samoróba, zaślepka gumowa wciśnięta w dolor powietrza). Czy tak powinno być. Do tego jak przełącze na benzynie, to jakoś tak nie ma różnicy w mocy auta. Nie wiem czy nie zdjąć tej zaślepki na dolocie powietrza i sprawdzić jak idzie na benzynie. Czy to wogóle poprawnie aby zupełnie zasłonić dolot powietrza.

Staram się znaleś przyczynę mułowatości auta

Niby potem idzie ladnie 140-150 bez problemu, więcej trasa mi się skończyła, ale jakoś nie czuć przyśpieszenia.
Przy okazji zapytam, czy mazdy tak mają że jak się w nich jedzie to tak buj autem lekko? Niby amory są OK