Zlot Wiosenny Ryki, 8-9 kwietnia 2006 r.

Lista obecności: MarciniAnia (srebrna MX-6 GE), Crimer (czarny Xedos 9), Papajo (beżowa 323F BJ), Jerry (czarna 323F BG), Basia i Agnieszka (czerwona MX-3 EC), nero (Noble Green MX-3 EC), młody1921 (Noble Green MX-3 EC), madalena (Merlot Mica MX-5 NA), Hawkins (granatowa 626 GD), Tommy_007 (grafitowa 626 GE), Kubutek (zielona 121 DB), Sebekk (turkusowa 626 GE), Brylant (grafitowa 323F BA), Kamil_v6 (grafitowa 323F BA), Czypak (turkusowa 323C BA), brii (czerwona MX-3 EC), Morder (czerwona MX-3 EC), Krzynio_323f (czerwona 323F BA), MazDarek i Kasia (grafitowa 626 GD), nemi i Ewelina (bordowa 626 GE), ReServeD626 i Kasia (czarna 626 GE), Holly (czerwona 323F BG), Adam626 (biała 626 GD), mbmaster i Ola & Riki (czerwona MX-6 GE), Marrud (srebrna MX-6 GE), KrasiaK (bordowy Xedos 6 CA), Xionc (granatowy Xedos 6 CA), Heniek (bordowa 626 GE), kamil_323f (turkusowa 323F BG), P0L4K i Patrycja (czerwona 323F BG), Aidan (czerwona MX-3 EC), Woytaz (beżowa 626 GD), zAgatka (turkusowa 323F BG), Slephso (turkusowa MX-3 EC), DOman (biała 323C BA), Bender (czarna MX-3 EC), xedor69 (grafitowy Xedos 6 CA), Tryk (czerwona MX-3 EC), Kruger (czerwona 626 Coupe GD), Waluś (czerwona MX-6 GD), Mariusz (czarna MX-3 EC), modny (granatowy Xedos 6 CA), Dyziek (granatowa 626 GE), Tomek (granatowa 323 BG), dizzi (biała 323 BG), xXx (bordowa 626 GE), Grzesiek (?), szpula (?), Belemot (?), Viola i Devil (czarna MX-5 NA), tco_tm i Olga (malinowa Corolla Wagon), Smirnoff (Grand Voyager), spec (grafitowa Sierra), tomekrvf (jednośladowa Honda), Globy, Solo.

Zbiórka

Różne zabiegi zapewniły nam w przedświąteczny, kwietniowy weekend słoneczną pogodę. Do letnich klimatów było jeszcze daleko, ale nie można marudzić. Od godziny 10 na stacji paliw Orlen przy wjeździe do Ryk od strony Warszawy gromadziły się kolejne auta, których kierowcy otrzymywali stosowne identyfikatory, regulaminy i karty zgłoszeniowe do konkurencji sprawnościowych. Wszędobylska biurokracja. Szczególny udział w naszym składzie miała pokaźna reprezentacja aut z rodziny MX. Nowi goście z odległych krańców Polski, lustrzane połacie lakierów, a w przeciwległych zakątkach parkingu odarta ze zbędnego zadaszenia Miata madaleny i Efcia Jerry'ego z premierowym przednim oświetleniem. W między czasie skoczyliśmy jeszcze z Marcinem do miasta na spotowe zakupy; miałem okazję przejechania się MX-6 - po kuracji odmładzającej stała się jeszcze piękniejsza. Przed 12 na horyzoncie błysnęła oczekiwana kolumna z Warszawy, która przyniosła nam smutną wiadomość o dachowaniu Miaty Violi i Devila.

Wjazd na lotnisko

W lekkim szoku i rozkładzie informacyjnym staraliśmy zebrać się do wyjazdu pocieszeni zapewnieniami, że z poszkodowanymi wszystko w porządku. Na lotnisku starym zwyczajem wszyscy dostali parę minut tylko dla siebie - na szaleństwa, orgię obrotów i zaspokojenie głodu tysięcy metrów pustego, szerokiego asfaltu. Rozpieszczeni temperaturą, po wielu dniach wrogiej zimy i roztopów, przystąpiliśmy do rozstawiania pachołków pierwszej konkurencji sprawnościowej. Tej jednak soboty nie było nam dane się do końca wyluzować (przynajmniej za dnia, o czym w dalszej części relacji), ponieważ nieszczęśnie dwie Mazdy pocałowały się podczas zjeżdżania na parking. Mały paraliż organizacyjny trwał i trwał, co Mazdowicze wykorzystali na grillowanie, pogaduchy oraz spacerowe wycieczki po lotnisku. Wreszcie grubo po 14 udało się pożegnać wszelkie przeszkody - szanowni panowie policjanci odjechali - i rozegraliśmy krótki slalom oraz kwadrat, czyli dwukrotny obrót 360 stopni. Niestety nie było wielu chętnych, ale wśród startujących walka była zacięta.

Próby zręcznościowe

Siostrzane 323F Brylanta i Kamila, a właściwie ich właściciele, starali się udowodnić wysoką formę dynamiki i kierowalności modeli BA KF. Poprzeczkę podnosiły zwinne niczym wiewiórki MX-3 z silnikami 1.6 i 1.8 oraz Marrud, który niedawno nabytą srebrną strzałą MX-6 V6 zaprezentował popisowe przejazdy. Obecne w konkurencji 626 GE z czterocylindrowymi silnikami - Heniek i Dyziek - może nie były demonami prędkości, ale na pewno dostarczyły wielu pozytywnych wrażeń estetycznych. Z dudniącym jeszcze dźwiękiem pisku w uszach przeszliśmy do szybkiego rozegrania konkursu piękności, czyli wyborów najładniejszego auta zlotu. Wysuwano różne koncepcje - jedni eksponowali twarz, inni tyłek, niektórzy wreszcie czarowali urokami osobistymi (Basiu, mówiłem Ci, żebyś usiadła na maskę). Wśród aut było jednak takie, które zupełnie nie musiało się starać: jest bowiem piękne w każdym szczególe, wypieszczone przez właściciela, a od miesięcy nosi miano klubowej limuzyny. Zwycięzcą został Crimer i jego czarny Xedos 9, gratulacje!

1/4 mili

Szanowny kolega audiolog - Xionc Krzysztof - kończył ostatnie osłuchiwania Mazd startujących w konkursie CarAudio. Werdykt pozostał tajemnicą aż do wieczornej imprezy, toteż zwinęliśmy żagle (czytaj: pachołki) i przejechaliśmy na najdłuższy pas, by rozegrać emocjonujący podwieczorek, czyli wyścigi na 400 m. Cztery klasy pojemnościowe, zdeklarowani wcześniej chętni i słońce lgnące powoli do widnokręgu. Aby sprawiedliwości stało się zadość, pary startujące w poszczególnych pojedynkach zostały wylosowane ręką niczego nieświadomej płci pięknej. Osobiście zadbałem o bezpieczeństwo losowania, naznaczając losy swoim artystycznym krojem pisma, którego momentami sam nie mogłem rozszyfrować... Walusia trzy razy trzeba było przekręcać, kod Mercury się chowa. W każdym razie solidnie wyposażeni w krótkofalówki ruszyliśmy z koksem, a na pierwszy ogień poszedł szereg narowistych MX-3.

Ciśnienie męskiej części zawodników podniosła Basia, która ostrzyła sobie pazurki na puchar. Malina dzielnie walczyła, ale w ostatecznym pojedynku otarła się o zwycięstwo w pojedynku z nero. Odrobinę wyżej, czyli w klasie 1.8, również zaprezentowały się rozmaite "trójki". Ostateczna potyczka między Jerrym i Papajo wykazała wyższość BJ-ki, obutej w piękne, nowe felgi 15-calowe. W cieniu podium, czyli na III miejscu, uplasował się brii z Częstochowy swoją czerwoną MX-3 V6. 2 litry to walka między autami z 6-cylindrowymi silnikami KF, czyli 323F BA oraz Xedosami 6. Za kierownicą spadkobierczyni "efki" BG z mrugającymi oczyma drugie miejsce wywalczył Kamil_v6, trzecie zaś Brylant. Majestatycznie wracający z każdego - wygranego - pojedynku elegancki Xedos Krzyska tym razem zagarnął wisienkę deseru. Miks najmocniejszych modeli to niekwestionowany sukces 200-konnego potwora MX-3 prowadzonego przez Mordera, za którym uplasował się Krzynio i jego czerwona 323F z nowym sercem KL. Szczególnie wykazała się czerwona strzała Walusia - MX-6 I generacji z turbodoładowanym silnikiem 2.2 zdeklasowała młodsze rywalki, zajmując III miejsce w rywalizacji.

Wyniki konkurencji

400 m – klasa 1.6

miejsce nick samochód
1. nero MX-3 EC B6
2. Basia MX-3 EC B6
3. młody1921 MX-3 EC B6

400 m – klasa 1.8

miejsce nick samochód
1. Papajo 23F BJ BP
2. Jerry 323F BG BP-DOHC
3. brii MX-3 EC K8

400 m – klasa 2.0

miejsce nick samochód
1. Xionc Xedos 6 CA KF
2. Kamil_v6 323F BA KF
3. Brylant 323F BA KF

400 m – klasa 2.5

miejsce nick samochód
1. Morder MX-3 EC KL-ZE
2. Krzynio_323f 323F BA KL
3. Waluś MX-6 GD F2T

MazdaSpeed Beauty

miejsce nick samochód
1. Crimer Xedos 9 TA KL
2. Basia MX-3 EC B6
2. młody1921 MX-3 EC B6

Car audio

miejsce nick samochód
1. madalena MX-5 NA
2. dizzi 323C BG
3. P0L4K 323F BG

Slalom

miejsce nick samochód czas
1. Marrud MX-6 GE KL 17,14 s
2. Brylant 323F BA KF 17,20 s
3. Krzynio323f 323F BA KL 17,60 s
4. brii MX-3 EC K8 17,70 s
5. Jerry 323F BG BP-DOHC 17,77 s
6. młody1921 MX-3 EC B6 17,85 s
7. Kamil_v6 323F BA KF 18,06 s
8. nero MX-3 EC B6 18,36 s
9. Dyziek 626 GE FS 18,61 s
10. Slepyhso ? 19,50 s
11. P0L4K 323F BG B6 19,60 s
12. Hawkins 626 GD FE 20,45 s

Zlotowe klimaty

Wśród obrazów z lotniska, które utkwiły w pamięci relacjonującemu, warto przelać na wirtualny papier obecność czworonożnego przyjaciela Tommy'ego_007 - z pewnością ten łagodny piesek mógł pełnić rolę ochrony zlotu. W rzędzie wypucowanych Mazd wdzięcznie prężył się bordowy, uskrzydlony Xedos 6 KrasiaKa na 17-calowych obręczach. Z tłumu wyróżniały się także dwie 323C z zadartymi kuperkami, należące do Czypaka z Częstochowy oraz Doman z Krakowa, pierwszy raz goszczących na naszych zlotach. Również niezupełnie czarna MX-3 Bendera plus czerwone akcenty przyciągała wzrok... Tak jak nasze piękne Mazdowiczki, ich kuse spojrzenia i rozwiane włosy - zapewniły nam świetne towarzystwo! Holly przeżył bliskie spotkanie 323 stopnia z obiektem latającym, a P0L4K tak spieszył się na zlot, że mu lampkę zwiało.

Rozdanie nagród w Olivii

Zachodzące słońce zostawiliśmy za zamkniętą bramą lotniska i uderzyliśmy do hotelu Olivia, gdzie przed wieczornym (bardziej nocnym, a może nawet porannym) spoczynkiem odbyła się mała uroczystość rozdania nagród oraz impreza integracyjna. Poprzedzona zakupami napojów wyskokowych kolacja dla komitetu organizacyjnego była czasem wytężonej pracy liczenia czasów, punktacji i wypisywania pamiątkowych dyplomów - utartym już zwyczajem pełną kobiecości dłonią madaleny, nomen omen górującej w konkursie nagłośnienia. Nieco przydługie przemówienia zdartych głosów: mojego, Jarka i Krzyska, zaowocowały wręczeniem upominków oraz pucharów dla zwycięzców poszczególnych konkurencji. Przy okazji postanowiliśmy uhonorować kilka wyczynów specjalnymi wyróżnieniami, i tak I miejsce przypadło Violi oraz Devilowi w kategorii 'crash-test', II - specowi za prokreację (czyli 2. brzdąca) oraz XXIII dla Ani, która obchodziła swoje urodziny. Pojawiła się też niespodzianka w postaci tortu, moc najlepszych życzeń!

Impreza

Co było później, nie mieści się w głowie starożytnych filozofów... Impreza kręciła się między długim niczym amerykańska limuzyna stołem oraz lożą VIP'ów, czyli przytulnym zakątkiem grupki Mazdowiczów - jak zawsze jednak otwartych i chętnych na nowe doznania, to znaczy toasty. Zadomowiła się tutaj zAgatka, początkowo przestraszona przeze mnie ulotką klubową wieczorową porą pod McDonald'sem. Kwitnące znajomości szły w parze z różnymi popisami wokalno-tanecznymi, ale tam trzeba było po prostu być! Na stołach tłok, w głowie szok. Niektórzy stety bądź nie założyli tej nocy zbyt cienki film i nastąpiło zerwanie kliszy... W każdym razie zanim towarzystwo przeniosło się na górny hol, zdążyło wybrać się na wycieczkę po zapasy - pilotem był Smirnoff. Korytarz na piętrze został miejscem żywych rozmów i harców do godziny bardzo późnej. I tym pozwalającym na szerokie domysły akapitem przykryjmy tajemnicze wspomnienia owej gorącej, a niekiedy namiętnej nocy.

Powrót do domu

O 9:44, po długiej przerwie na odpoczynek, wracam do żywych. W komitecie powitalnym widzę naszego drogiego Koordynatora Spotkań, Jarka, aczkolwiek większość prawdy obnażyły dopiero zdjęcia i opowieści śniadaniowe. Pełna wymownego milczenia i wzniosłych, krótkich zdań zmęczonych balangą gości zlotu posiadówka przy barze trwała do popołudnia, kiedy to się ostatecznie rozjechaliśmy. Powrót komfortowym, 4-drzwiowym coupe Xionca przebiegł spokojnie, podobnie jak blisko 2-dniowe dochodzenie do siebie po pełnym emocji weekendzie. Cóż, dziękuję wszystkim gorąco za to spotkanie - w trudzie i znoju stawiliśmy czoła przeciwnościom losu, dając czadu naszym ukochanym maszynom spod japońskich igieł... a przede wszystkim sobie samym. To był wyjątkowy, niezapomniany zlot!

Z pozdrowieniami od Protege i foki (która poszła w tango z brii),
Globy.

PS. Specjalne podziękowania dla wszystkich zaaferowanych w jakikolwiek sposób organizacją zlotu.

Galeria