Ja to rozumiem, ponieważ przez ostatnie kilka dni przestudiowałem baaardzo dużo stron poświęconych regeneracji, odsiarczaniu, ładowaniu jednopołówkowym itd..
Nie w tym rzecz;
Ja chciałem po prostu podładować akumulator(nie odsiarczać, czy regenerować).
Zastanawia mnie, dlaczego w czasie bardzo długiego ładowania prąd pobierany przez akumulator nie spadł prawie wcale, a napięcie na zaciskach nie wzrosło znacząco.
Niejednokrotnie ładowałem inne akumulatory różnej pojemności mniej lub bardziej zużyte i za każdym razem wartość pobieranego prądu systematycznie spadała aby pod koniec ładowania(po plus/minus ok 12h) spaść poniżej 2A(wskazanie obarczone dużym błędem wskaźnika) jednocześnie napięcie na zaciskach ładowanego akumulatora wzrastało do wartości max prostownika(powiedzmy,że ok 14,5..15V).
W opisanym przeze mnie przypadku te standardowe przykłady absolutnie się nie potwierdziły.
Prąd pobierany przez akku przez cały czas był praktycznie bez zmian, napięcie na zaciskach również nie wzrosło(powinno po ładowaniu oscylować przy granicy 15V, a wynosiło 13,3V)
Akumulator był ciepły – nie gorący, a elektrolit tylko nieznacznie gazował.
Tak ,jakby rezystancja wewnętrzna mojej baterii w ogóle się nie zmieniała.
Niestety nie posiadam aerometru, aby zmierzyć gęstość elektrolitu..
Akumulator nie rozładowuje się samoczynnie, cały czas na zaciskach ma ok 12,5V i po 3-ech, 4-ech dniach postoju bez problemu odpala mojego dieselka.
Zastanawia mnie również inny aspekt sprawy. W momencie, gdy silnik pracuje na zaciskach akumulatora mam napięcie ok 14,6-14,8V
Jeśli pod koniec ładowania, podnosząc prąd ładowania do wartości 14,5A uzyskałem na zaciskach ładowanego akumulatora 14,4V (czyli ok 1V więcej niż ładując akumulator prądem ok 6A)
To jakim prądem akumulator jest ładowany w czasie pracy silnika, gdy na zaciskach pojawi się 14,8V przy włączonych odbiorach?..
Ale mi rozprawka wyszła, prawie jak na laborkach..
Co do odsiarczania i regeneracji, to z chęcią bym spróbował wykonać całą procedurę, i znalazłbym nawet urządzenia które podtrzymałyby rygor stałego prądu ładowania, później stałego napięcia bez ograniczenia prądowego i jednocześnie usunąwszy stary elektrolit zalewałbym wodą destylowaną(i ładował jak każe "instrukcjon") aż do momentu ostatniego zalania elektrolitem 1,26..1,28g, ale niestety nie posiadam innego akumulatora, który w tym czasie pracowałby za woła roboczego w maździe, a przecież proces regeneracji musiałby trwać ok 3 do 5-u dni.
I co gorsze nie posiadam tegoż aerometru, który przecież kosztuje może całe 30zł...
No mniejsza,
czy ktoś potrafi mi wyjaśnić dlaczego mój akumulator mimo,iż z punktu widzenia laika obserwującego wartość prądu na początku i końcu procesu ładowania zdaje się być skazany na zwrot do utylizacji; nadal wykazuje dość wysoką chęć do współpracy i (mam nadzieję) spróbuje przeżyć kolejny mroźny zimowy sezon na pokładzie auta?