Cholera, mam dylemat. Blacharka Colta sypie się w oczach – nie spodziewałem się, że poleci na ryj tak szybko
. Dwa lata jak planowałem raczej nie pojeździ. W podłodze znalazłem dziurę, która była załatana na sztukę a kielichy delikatnie mówiąc nie napawają optymizmem (już są lekko dziurawe). Nie mówiąc o tylnych błotnikach, które też był zrobione po taniości – mi to nie przeszkadzało ale jeden też już stwierdził, że ma dość. Generalnie sporo roboty aby doprowadzić to do ładu (przynajmniej te kielichy), a jak już pójdę w blacharkę to przydałoby się zrobić rozrząd i może sprzęgło.
A Mazda nadal stoi pod blokiem... I ojciec jest mi ją skłonny oddać za 5x 1800zł. Do zrobienia klima i dla estety tylne błotniki (ja bym chyba olał i po prostu dał zaprawkę). Z jeden strony miałbym na tyle, a z drugiej ile można w tą motoryzację wkładać... No ale Mazda to zdecydowanie pewniejsze auto. I o ile Colt nadaje się tylko do tłuczenia w mieście tak Mazdą nie miałbym problemu aby np. pojechać na wakacje w razie niedyspozycyjności Alfy. Jakby Colt jeszcze ten rok pojeździł to ok ale plułbym sobie w brodę jakby Mazda pojechała do obcego po czym Colt by zakończył żywot 2msc później