brii napisał(a):Bimbak napisał(a):Kupiłem więc gixa. To było nowy wymiar jazdy na torze. Idzie po zakrętach jak skalpel przez masło.
Te 50KM więcej, skalpelowatość, nowy wymiar i różnica 15 lat w konstrukcji mówisz, że jaką dała różnicę w czasach na torze?
sssssssppp........aj!
Ale to tylko dlatego, że jakoś też ostrożniej jeżdzę i trochę bez kondycji byłem (i jestem). Bo czas generalnie jest podobny jak nie taki sam
Cebre cisnąłem do bólu (czasami dosłownie) i raz na kilka kółek udało się zlepić dobry czas. Gixem latam w kółko jak na karuzeli – jest przyjemnie i powtarzalnie. Faktem jest jednak, że cebry nie bałem się zgruzować, a na gixie zawsze ta myśl z tyłu głowy była, a to bardzo skuteczny hamulec. Do granic opon na gixie dopiero poczułem, że zbliżam się na slovaki, co wcześniej w poznaniu mi się nie zdażyło. Później już w poz nie byłem.
Na gixie też nie miałem takiego ciśnienia na czas. Robert do dziś się chwali, że tylko 2 sec wolniej jechał ode mnie tyle, że ja albo jechałem rekreacyjnie za nim albo trafiałem na taki tłok że trudno było ulepić jedno dobre kółko. Jakoś też wyparł z pamięci, że na sesji kiedy to ja byłem z przodu to nie dał rady tempa utrzymać. :d
Bosheee kiedy to było... sto lat temu.
Teraz mam wymówkę w postaci ręki złamanej hehe