Nie ma znaczenia, czy papier zostanie przycięty, czy nie – cena za wyprodukowanie będzie taka sama, a kalendarz będzie miał około 35x30 zamiast 42x30 cm. To co zostanie odcięte lub niezadrukowane w mojej opinii po prostu się zmarnuje – kosztem małego zdjęcia, a wielkiego datownika.
Różnica jest taka, że przy poziomym układzie zdjęcie może mieć powierzchnię 1000-1200, a przy pionowym maksimum 650 cm² (!). Pytanie, czy warto robić z tych zdjęć znaczki pocztowe kosztem funkcjonalności – imho nie, ponieważ funkcjonalny kalendarz mam w: notesie, komputerze, telefonie...
Nie próbuję narzucić i nie robiłem tego, czy będą dni tygodnia, numery tygodni, imieniny, miejsce do notowania, czy nawet fazy księżyca. Układ może być w jednym lub kilku wierszach, na górze, z boku lub na dole. Przy wyróżniających się niedzielach nie potrzebuję dodatkowych oznaczeń, żeby na oko rozróżnić środę od piątku (w ciągu siedmiu cyfr), ale nie znaczy to, że będą mi przeszkadzały. To wszystko są zmienne elementy, dzięki którym kalendarz każdego roku może wyglądać inaczej i różnić się od tego, co można dostać w pierwszym lepszym papierniczym... Zależy mi natomiast na tym, żeby
do kalendarza klubowego nie brać wątpliwej urody "template'u" z drukarni i wstawiać do niego zdjęć, które przez cały rok pieczołowicie tworzyli uczestnicy konkursu – a już na pewno nie formie małej pocztówki, przytłoczonej kalendarium.Kilka przykładów, lepszych (mniam) i gorszych (dla inspiracji):