Dziś Mazda ze mnie zadrwiła. Podczas jazdy, z nienacka, ot tak, włączył się alarm. Oczywiście oprócz „wyjca” mrugały wszystkie kierunkowskazy, dyskoteka
Nauczona wcześniejszą przygodą z rozładowującą się pastylką miałam baterie wymienane na bieżąco. Tym razem efektywny zgon zaliczył kluczyk. Żadne czary z wymuszonym odpaleniem auta nie pomogły, mogłam sobie przykładać kliczyk, immo, kluczyk razem z immo do przycisku „start” i nic. Auto raz zatrzymane nie uruchomi się ponownie, a każda próba otwarcia drzwi kończyła się wcześniej wspomnianym wyjcem. „Start” nie pozwalał się wyłączyć ciągle świecąc na czerwono.
Skończyło się na wezwaniu assistance’a Mazdowego. Pan nie bardzo miał pomysł jak mnie wskrzesić, ale laweciakiem objeździliśmy okoliczne stacje by kupić baterię i sprawdzić czy to o to chodzi. Po kilku próbach po wymianie baterii w końcu zaskoczyło i wróciliśmy na trasę.
Nachodzą mnie przemyślenia czy tego typu pomoc w uruchomieniu auta jest w zakresie assistance’a czy mogę spodziewać się faktury za podwózki na stacje w poszukiwaniu CR2025?
Miał ktoś doświadczenia z ewentualnym podważeniem przez Mazdę przyczyny awarii i ewentualnym wezwaniem do zwrotu kosztów?
Znajomy po fakcie dostał fakturę z assistance’a od Peugeota za lawetę przy rozładowanym akumulatorze, stąd moje pytanie...