Wczoraj zadałem sobie trochę trudu w naprawie tej rury.
W komorze silnika wyglądało to tak:
Czyli widać, że poprzednik już to łatał jakąś "szmacianą" taśmą izolacyjną.
Jednak nie było to dokładnie zrobione i sam małe szczeliny uzupełniłem "tymczasowo" zwykła taśmą izolacyjną.
Po zdemontowaniu tego i odklejeniu mojej tej dodatkowej taśmy wygląda to tak:
Jak wydać nieszczelności były sporawe.
Po zdjęciu tej owijki poprzednika pokazał mi się taki "piękny widoczek":
Jak widać to praktycznie nie miała się ona na czym trzymać.
Dlatego nie było wyboru – trzeba było to jakoś połatać.
Co jest potrzebne:
– klej "kropelka" (do kupienia wszędzie)
– mała rolka taśmy samowulkanizującej (scotch albo zamiennik – do kupienia w hurtowni elektrycznej)
– pifffko dla lepszej pracy
Taśmy samowulkanizujące występują w dwóch wersjach: powłokowa i izolacyjna. W naszym przypadku nie mamy potrzeby specjalnie izolować ją pod kątem elektrycznym i stąd lepsza będzie "powłokowa".
W przypadku zaolejonej gumy proponowałbym jednak umyć ją jakimś rozpuszczalnikiem.
Zresztą tak czy inaczej warto byłoby ten fragment (lub całość) wyczyścić aby się później ładniej kleiło (ja użyłem izopropanolu bo akurat miałem go "pod ręką").
Na początek po wysuszeniu z rozpuszczalnika pokleiłem wszystkie szczeliny klejem "kropelką" aby całość przynajmniej trzymała się mechanicznie. warto przy tym zalać wszystkie szczeliny w karbach tego łącznika, parę razy przegiąć całość aby klej wypełnił szczeliny a następnie ścisnąć ją aby wszystko się ładnie pokleiło.
W przypadku kilku szczelin proponuję kleić to etapami.
No i co najważniejsze: uważać na palce bo będziecie spacerować sobie z ta rurką

Jak mamy poklejoną już rurę to bierzemy taśmę samowulkanizującą i owijamy z lekkim skosem cały element karbowany nieznacznie naciągając taśmę.
Nie naciągać nadmiernie taśmy!
Proponują aby początek i koniec taśmy wypadł od spodu – nie będą wówczas końce widoczne od góry.
Następnie delikatnie dociskamy całą taśmę aby warstwy przylgnęły do siebie.
Jeśli coś źle Ci pójdzie z klejeniem to lepiej od nowa zacząć niż próbować rozklejać to co się źle skleiło.
Teoretycznie po sklejeniu kropelką tez powinniśmy mieć już ten łącznik gotowy do zamontowania nawet bez warstwy taśmy samowulkanizującej ale jak znam życie to jednak tego typu połączenie niekoniecznie będzie trwałe i nie zawsze uda się uzyskać pełną szczelność.
Dlatego właśnie zalecam użycie warstwy taśmy na zewnątrz – zapewni ona nam zarówno szczelność jak i zwiększy wytrzymałość mechaniczną.
Po sklejeniu wygląda to tak:
Uważam, że klejenie takie nie rzuca się nawet zbytnio w oczy i powinno na dłuższy okres czasu wytrzymać eksploatację.
Miałem "dylemat" odnośnie wytrzymałości termicznej tej taśmy ale na opakowaniu wyczytałem, że wytrzymuje ona do +85'C wiec uważam, że taka temperatura jaka pojawiłaby się pod maską nawet w lecie przy pracującym silniku na postoju nie powinna zaszkodzić klejeniu.
Dodam jeszcze, że taki sposób klejenia napewno będzie mniej inwazyjny niż stosowanie dużych rur termokurczliwych i grzanie całości. Tak samo uważam, że całość będzie w tym przypadku bardziej elastyczna niż w przypadku koszulki termokurczliwej.
Dla zainteresowanych służę pomocą via PW czy GG
cała operacja klejenia zajęła mi jakieś z 40 minut w bardzo spokojnym tempie.
Pozdrawiam!
Marek
P.S.1. Mała rolka taśmy napewno wystarczy – na ostatnim foto widać ile jeszcze mi zostało taśmy po dużej rolce
P.S.2. ... nie zwracajcie uwagi na moja "podkładkę" – robiłem to w domu w kuchni wiec .... warto jednak coś położyć na obrusie.
EDIT by Marek:
Przeniosłem obrazki na serwer MS aby nie zginęły po jakimś czasie.