Myjk napisał(a):Nic mi nie da, że mi to powiesz. Dla mnie to urządzenie, to najlepsze co mogło spotkać diesla.
Czytałem wiele bzdurnych wypowiedzi cytowanego przedmówcy o cudownym wynalazku DPF zwanym, ale to chyba jedna z najgłupszych. Żeby z padaki robić zaletę, to potężne profanum. Brzmi to jak powieszenie g... w pazłotku na choince i cieszenie się wspaniałą ozdobą choinkową.
To, że nie mam obecnie żadnego problemu z filtrem (zapewne jak cytowany przedmówca, bo chyba by tak nie chwalił) nie oznacza, że odszedłem od zmysłów i chwalę DPF. Może przedmówca nie miał jeszcze problemów z filtrem, co nie znaczy, że nie będzie ich miał. Bo jak się nieraz okazało, mogą pojawić się znienacka w każdej chwili. A wtedy będzie tylko płacz i zgrzytanie zębów.
Jak można było wyczytać z wielu postów w tym wątku to rozwiązanie ma szereg wad techniczno-eksploatacyjnych i to z wielu powodów. Nie jest tajemnicą, że było zgłaszanych w tym wątku wiele problemów z wypalaniem filtra czy koniecznością wypaleń serwisowych nawet w autach z niewielkimi przebiegami. Wiadomo, że filtr nie lubi krótkich tras czy jazdy miejskiej, bo pojawiają się wówczas problemy z jego wypaleniem. Jest oczywiste, że częste przerywanie cyklu wzmaga wzrost poziomu oleju. Poza tym ta cena DPF-u jak, nie daj Boże, ulegnie awarii to horror, żeby nie nazwać tego nawet skandalem. Zapewne tych uwag można by jeszcze namnożyć, ale to są główne, które przynajmniej na moją, normalną logikę, każą kwestionować wspaniałość tego wynalazku.
Jak pisałem wcześniej o swoim sposobie eksploatacji filtra- tj. jak staram się każdorazowo kończyć cykl, co niejednokrotnie wiąże się nawet z nieplanowanymi wyjazdami w trasę, to okazało się, że nie tylko ja tak robię. Zważywszy więc na nieodosobnione postępowanie muszę stwierdzić, że to także jest problem- po co użytkownik ma się martwić o to, żeby mu się dopalił filtr, bo jak będzie postępował inaczej ma dużą szansę na przedterminową wymianę oleju? Ja nie chcę tego ryzykować, więc robię tak jak robię, co nie znaczy, że to lubię.
Sam fakt, że Mazda w nowych silnikach diesla wprowadza inne sposoby oczyszczania spalin (o czym szczątkowo wprawdzie, ale pisał gdzieś Globy) według mnie świadczy o tym, że chyba sama Mazda widziała problem w stosowanym rozwiązaniu i szuka innych dróg. Nie wspomnę o wymianach softów do obsługi pracy filtra, co dodatkowo podkreśla, że DPF cały czas nie pracuje tak, jak pewnie chciałby tego producent (bo jeżeli wszystko działałoby jak trzeba, to po co nowe softy?).
Słowem małego review powiem tylko tyle, że już nauczyłem się żyć z filtrem i przyzwyczaiłem się do niego i moich nowych nawyków związanych z jego eksploatacją. I rzeczywiście, filtr nie jest aż tak bardzo kłopotliwy, jak początkowo myślałem. Ale żeby go chwalić? Jeszcze mi nie odbiło.
Po rocznej eksploatacji Mazdy z dieslem 2.0 DPF jestem absolutnie przekonany, że obecnie wybrałbym piątkę z benzynową wersją silnikową, zapewne w wersji 145km. NO DPF- NO STRESS.
PS. Nienawidzę twórczego cytowania, więc jak ktoś ma życzenie mi odpisać, to bez sieczki cytatowej. Jak nie ma życzenia, to jeszcze lepiej.