Witam panowie:)
Jeżeli chodzi o policję, to i tak to właśnie ona znalazła Panią, bo samochód znalazłem po nr rejestracyjnych, który ktoś zapisał na kartce i włożył mi za wycieraczkę. Mandatu ani punktów by nie dostała, bo wszystko zdarzyło się poza drogą publiczną a w samochodzie nikogo nie było. Z tego co mówiła to chciała się dogadać bo samochód zarejestrowany na nią i na jej ojca i nie chce zniżek ojcu psuć – w sumie rozumiem jej podejście. A jeżeli chodzi o całą sprawę to już się z Panią dogadałem na 4 stówki
Biedna młoda studentka, a ja mam dobre serduszko
. Jeżeli chodzi o sam zderzak to chciałem malować cały, lakiernika sprawdzonego przez znajomych i wycenę już mam ale coś mnie tknęło i spróbowałem po umyciu to zapastować. Efekt całej akcji to 3 widoczne ryski, które pozostały. Zrobię zdjęcie i wrzucę tutaj jeszcze poglądowo. I teraz się zastanawiam czy jednak tego tak nie zostawić, bo malowanie to jednak malowanie i przy sprzedaży autka mogą ludzie marudzić znając naszych rodzimych klientów – znawców hehe. A tak cały lakier w oryginale, i wiem, że na plastiku nikt nie pomierzy, ale zawsze zostaje niepewność, że wyjdzie inny odcień, bo lakier już nie nówka przecież. Na razie się zastanawiam. A co do spryskiwacza to okazało się, że obluzował się tylko więc już jest na swoim miejscu