W 2002 rok zostaliśmy dealerem Mazdy w Białymstoku (http://www.Golembiewscy.pl). Na decyzję, że to będzie Mazda, wpłynęło między innymi japońskie wykonanie oraz to, że Mazda potrafiła iść swoją drogą. Znaczenie też miało staranne wykonanie, którego szczytem wtedy był właśnie model Xedos 9. W reklamie, długim dziesięciominutowym spocie, lektor mówi, że Xedos 9 jest najprawdziwszą realizacją ostatecznej obsesji na punkcie perfekcji
Gdy byłem mały, Dziadek (który założył firmę w 1977 roku), powtarzał nieraz "Jak coś robisz, rób to dokładnie, albo nie rób tego wcale."
W 2005 roku znalazłem w komisie w Białymstoku Mazdę Millenia z 2001 roku, z silnikiem Millera, o przebiegu jak pamiętam ok. 50-60 tys. km, już po przeliczeniu z mil. Sprytny właściciel komisu dał mi klucze i powiedział, bym wypróbował samochód do następnego dnia. Co znalazłem w tym samochodzie? Aksamitne brzmienie V6 z kompresorem, drzemiącą moc 211 mocnych i dostępnych koni, dźwięk BOSE, czarny lakier, jasne robiące najlepsze wrażenie tapicerki skórzane. Do tego te wszystkie eleganckie detale jak elektrycznie podnosząca się kierownica po zgaszeniu silnika itd. Wbrew wszelkiej logice następnego dnia wpłaciłem 5000 zł zadatku, by przez następne lata spłacać konkretny kredyt za samochód warty 55 tys.zł. Po przemyśleniu, jednak zrezygnowałem z takiego zobowiązania. Miałem wtedy dwadzieścia cztery lata. Marzenie pozostało. Parę lat później zobaczyłem ofertę sprzedaży dokładnie tego egzemplarza, ale już nie było czego zbierać. Samochód, przez niedbałość właściciela był bardzo zdezelowany, zniszczony. Przykry widok.
Spotkałem się z tym, że o Xedosie 9 niektórzy mówią dziś:
"When introduced it was car for reach people, now it is for billionaires."
Choć milionerem nie jestem, to chętnie sprawdzę w rzeczywistości z czym się je spełnienie marzenia sprzed lat, dzisiaj.
Próba zakupu Xedosa
Trudno w to uwierzyć, ale trafiła mi się igła w stogu siana. Sam w to jeszcze nie wierzę. Rok temu go znalazłem i zaczęliśmy z właścicielem rozmowy. Właściciel ma na imię Vincent. Zapytałem go o historię, jak to się stało, że samochód do niego trafił. Odpisał mi tak:
"I bought the car from a friend of my father in law who runs a company in buying the property of people who died. Once in one of these household effects, there were two cars, a Honda Civic and a Mazda Xedos 9. The Mazda had not driven for more than five years (this explains the little mileage) and the tires were literally square. I did replace the battery, the gasoline and the gasoline filter, the air filter, the interior filter, the eingine oil, replaced the tires and bought new rims as well. The body is been taken care off and was polished afterwords."
Vincent miał go przez dwa ostatnie lata i przejechał w tym czasie około 3'600km. Już rok temu zdecydował się go sprzedać, z uwagi na budowę domu i brak miejsca. Wtedy rozmowy nie doszły do skutku z uwagi na absurdalnie wysoką cenę. Obawiam się, że teraz niewiele się zmieniło w tym zakresie, choć trochę na szczęście tak. Tym razem byłem zdecydowany, bo wiedziałem, że drugi raz podobna okazja się nie zdarzy. Decyzja zapadła. Wtedy jednak okazało się, że ma drugiego kupującego, z jego kraju, który jest kolekcjonerem, ma wiele starych Mazd i Vincent powiedział mi (rozmawialiśmy w ten poniedziałek), że zaczeka na oględziny ze strony tego chętnego. Przeprosił mnie i obiecał odezwać się po oględzinach. Oględziny miały się odbyć w najbliższym tygodniu, we środę. Ja jednak byłem na tyle zdeterminowany, że przekonałem go by to mi sprzedał samochód. Vincent okazał się bardzo w porządku i nie próbował podwyższyć ceny. Bardzo stresujące dla mnie dni, kiedy na włosku wisiało spełnienie marzenia. Tym bardziej, że wiedziałem, jeżeli nie tym razem to najpewniej już nigdy.
Trochę Was potrzymam w napięciu i napiszę więcej później, ale załączam dwa zdjęcia.