Drugi w życiu i jednocześnie drugi dla Ioniqa wyjazd do Chorwacji. Tym razem cel, który wybrałem zupełnie przypadkowo. Po odwołanym w czerwcu wyjeździe do Baska Voda dość sceptycznie podchodziłem do jakiegokolwiek wyjazdu. Tym czasem na białym koniu wjechał on, Robert Makłowicz ze swoimi filmami z Dalmacji, a konkretnie z półwyspu Peljesac. Wzięło mnie na całego. Wiedziałem już, że jeżeli gdziekolwiek pojadę to właśnie tam. Baza noclegowa nie jest tam najbogatsza więc wybór zawęził się bardzo mocno do największego miasta półwyspu, Orebic.
Trasę wybrałem przez Słowację i Węgry. Trochę z ciekawości aby mieć porównanie do ubiegłorocznej przez Czechy i Austrię. Choć nie było źle, to fanem trasy przez SK-HU nie pozostanę i jeżeli w przyszłym roku będzie mi dane wrócić do Cro, to pojadę jednak przez Austrię. W sumie zrobiłem ok 3500km wliczając w to zwiedzanie półwyspu oraz wycieczkę do Dubrownika. Tankowałem 2x w PL i 3x w Cro. Tyle jeżeli chodzi o obsługę samochodu, oleju nie sprawdzałem
Spalanie z całej trasy to równe 5l/100. Jazda po półwyspie nawet hybrydą zachęca do zabawy
Przy okazji zrobiłem mały eksperyment na autostradzie i przy utrzymywaniu średniej prędkości 127km/h przez ponad 300km, udało się zrobić średnie spalanie 4,7l. Tempomat ustawiony był cały czas na 135km/h i przy tej prędkości bardzo często włączał się silnik elektryczny, choć teoretycznie nie powinien powyżej 120km/h.
Trasę do Cro zrobiłem na jeden raz. Niestety korki na granicy węgiersko-chorwackiej spowodowały, że trasa wydłużyła nam się o prawie 3h :/ Wliczając w to postoje, które z racji dzieci musiały być częstsze, wyszło mi prawie 19h w trasie. Przyjechałem padnięty jak zbity pies. Na powrót zdecydowaliśmy, że wracamy na 2x z noclegiem w HU. Strzał w dziesiątkę, zupełnie inna jazda. Przy okazji odwiedziłem po 20 latach Węgry, w których nic się nie zmieniło
Tam wciąż jeżdżą samochody z lodami Family Frost...
Poniżej kilka fotek, motoryzacyjnych i też tych mniej
Bagażnik pomieścił 4 osobową rodzinę
Wioska Roberta Makłowicza i zapuszczony R4 GTL. Niestety Pana Roberta nie było dane mi spotkać
Reszta to już fotki z okolicy i zwiedzania półwyspu, Korculi oraz Dubrownika.