Napisane: 25 sie 2020, 11:04
Nasza "polemika" jest trochę bez sensu.
To jest trochę porównywanie pływania łódką do paintballa – ktoś może preferować jedno, ktoś drugie, albo lubić jedno i drugie .
Ja właściwie lubię wszystko – ważne jest urozmaicenie.
Ja tylko ze względu na dzieci. Na poprzednim kempingu był basen, ale tylko obok niego przechodziliśmy, podobno gdzieś też były animacje, ale nawet nie wiem, bo we dwoje chcieliśmy tylko relaksu. Mieliśmy swoją ulubioną skałkę (właściwie to w okolicy było gdzieś tak z 7 par i każdy przychodził w swoje ulubione miejsce), rytualne patrzenie na morze i picie wina przed namiotem i było spoko.
Ja mam do odwiedzenia w jakiejś tam perspektywie Sycylię, szeroko pojętą Skandynawię, Sankt Petersburg, Islandię etc., więc siłą rzeczy nie zamykam się na jeden typ dojazdu, jeden typ noclegu. Część czasu spędzamy akywnie, część na lenistwie i akurat nam to odpowiada. Najlepiej wspominam sezony, gdzie byliśmy z biurem podróży na all inclusive i mieliśmy wszystko gdzieś, a parę miesięcy/tygodni później całkowicie samodzielnie jechaliśmy do Chorwacji samochodem
To jest trochę porównywanie pływania łódką do paintballa – ktoś może preferować jedno, ktoś drugie, albo lubić jedno i drugie .
Ja właściwie lubię wszystko – ważne jest urozmaicenie.
loockas napisał(a):wszystkie atrakcje o których piszesz, to jest wszystko to przed czym w każde wakacje uciekamy
Ja tylko ze względu na dzieci. Na poprzednim kempingu był basen, ale tylko obok niego przechodziliśmy, podobno gdzieś też były animacje, ale nawet nie wiem, bo we dwoje chcieliśmy tylko relaksu. Mieliśmy swoją ulubioną skałkę (właściwie to w okolicy było gdzieś tak z 7 par i każdy przychodził w swoje ulubione miejsce), rytualne patrzenie na morze i picie wina przed namiotem i było spoko.
Ja mam do odwiedzenia w jakiejś tam perspektywie Sycylię, szeroko pojętą Skandynawię, Sankt Petersburg, Islandię etc., więc siłą rzeczy nie zamykam się na jeden typ dojazdu, jeden typ noclegu. Część czasu spędzamy akywnie, część na lenistwie i akurat nam to odpowiada. Najlepiej wspominam sezony, gdzie byliśmy z biurem podróży na all inclusive i mieliśmy wszystko gdzieś, a parę miesięcy/tygodni później całkowicie samodzielnie jechaliśmy do Chorwacji samochodem