Moją Mazdę kupiłem od znajomego ponad pół roku temu. Zmienił on auto na BMW e36 i Mazda stała sobie odłogiem od jakiegoś czasu. Ceny za podobne egzemplarze na giełdach oscylowały w okolicach 1500zł, ja dałem za swoją równe 2000, wiem że drogo, ale głównie dlatego, że był mi to samochód znany, bezawaryjny i dodatkowo kumpel kilka tysięcy przed sprzedażą wymienił w nim rozrząd i sprzęgło na nowe, a także spawał progi – o czym później.
Auto pochodzi z 1991 roku i wstępnie była to wersja 1840cm2 DOHC 128KM. Pierwszego właściciela w Polsce (kobietę) znalazła we wrześniu 2004 roku. W listopadzie 2006 z nieznanych mi powodów został wymieniony silnik na diesla 1720cm2. Nie wiadomo czy stary został zarżnięty, czy decydowały względy ekonomiczne. Kolejnym właścicielem była znowu kobieta, auto z Siedlec do Poznania trafiło w lutym 2007, by w końcu w sierpniu 2008 kupił je Wieża, który na gwałt potrzebował fury na wyjazd nad morze. Kupił je w stanie średnim i w takim ja odkupiłem od niego Mazdę we wrześniu 2010. Auto dostałem z przebiegiem 238000 km, tyle że ze zerwaną linką prędkościomierza – Wieża mówił, że padła ona krótko po tym jak kupił auto, szacuje, że zrobił nią około 60 tysięcy. W późniejszych kalkulacjach wyszło, że to mało prawdopodobne, bo bejcą na którą się przesiadł miesięcznie kulał kilkaset kilometrów – tyle co do roboty i na siłkę

Tak jak mówiłem, auto dostałem w stanie średnim. Lista usterek była długa:
–> niedziałający, do tego niemal dziurawy od rdzy szyberdach
–> dziurawy zbiornik paliwa – można było lać tylko do połowy
–> popękane, trzymające się na taśmie lusterka boczne
–> niedziałające mechanizmy elektryczne szyb bocznych
–> zerwana linka prędkościomierza
–> wypaczony mechanizm otwierania drzwi kierowcy – żeby wysiąść z auta trzeba było tylko w Wieży znany sposób zaprzeć się o drzwi i z odpowiednim naciskiem pociągnąć klamkę
–> tu i ówdzie poodzierany lakier
–> połamane listwy słupkowe
–> brak podświetlenia konsoli oraz brak światła przy wsiadaniu do auta
–> obciachowe folie na tylnych bocznych szybach i na klapie
–> wypaczony mechanizm wycieraczek
–> pęknięcie na przedniej szybie
–> łyse opony
–> pęknięta blenda
Niedługo po zakupie dzięki uprzejmości Przema który użyczył swojego garażu i przede wszystkim czasu wzięliśmy się za odrabianie strat. Szyber wystarczyło wyczyścić i nasmarować i nagle w cudowny sposób ozdrowiał. Bak został zdjęty na kanale, załatany i zabezpieczony antykorozyjnie – teraz zawsze leję do pełna, przy okazji licząc ile Madzia pali. Lusterka kupiłem za jakiś bezcen, ogólnie są manualne – chętnie zamontowałbym elektryczne ale wiadomo – kasa, ale jak co możliwość jest. Mechanizmy szyb wyjęliśmy oba, z dwóch niedziałających udało się zrobić jeden sprawny, a drugi dokupiłem. Linkę dałem do regeneracji dziadkowi na Palacza – może znany poznaniakom, podobno naprawi każdą linkę


Osobna historia to malowanie auta. Kolor pi razy drzwi taki jak widać na zdjęciach był od początku, po kodzie spod machy i szukaniu w googlach wyszło że to Z1 tropic emerald 2c czyli z Motipu kod 53745. Lakier był w średnim stanie i postanowiliśmy go nieco poprawić. Początkowo miała być jedna puszeczka na wyprawki, w efekcie skończyło się na bodajże sześciu i malowaniu całej fury

Oczywiście do tego dochodzi wymiana elementów eksploatacyjnych, jako że przejechałem 20000 km.
Wymienione zostały:
–> przegub zewnętrzny lewy; tu też były cyrki, bo po kilku tysiącach fura zaczęła hałasować przy skręcie w prawo, początkowo lekko, po czasie wyło już konkretnie; wizyta u mechanika "panie to na bank lewy przegub" – brzmiała diagnoza po przejechaniu dwóch metrów na placyku przed warsztatem. Przegub wymieniony, wyjeżdżam na ulicę, skręcam w lewo – ok, skręcam w prawo – ten sam hałas. Wracam do mechana – tym razem się przejechał na rundkę, zrobił głupią minę. Lewarek, pokręcił prawym kołem – wali. "Panie to jednak łożysko". No to wymiana, czyli:
–> prawe przednie łożysko
–> amortyzatory przednie – tym razem wymienialiśmy sami z Przemysławem. Specjalnie do tego kupił ściągacze do sprężyn. Powodem wymiany był solidny wyciek jednego z amorów, zdiagnozowany podczas akcji z przegubem. Na Kayaby nie było mnie stać, więc kupiłem GH. Kilka godzin zabawy i amory wymieniliśmy sami – obawiałem się że będzie to jakieś badziewie, ale póki co od kilku dobrych tysięcy wszystko jest bez zarzutu. Ogólnie żałowałem, że nie zrobiłem wtedy fotorelacji – wrzuciłbym ją na forum, może by się komuś przydała. Następnym razem na pewno będą foty. Przy okazji wyszedł horror po zdjęciu lewego amora – lewy kielich jest tak przegnity że koniec. Normalnie cała ćwiartka do wymiany bo pęknięcie poziome ma chyba z 25cm długości – tylko czekać aż amor mi wleci do środka. W planach spawanie albo wymiana ćwiartki...
–> filtr oleju i generalnie olej co 5 tysięcy
–> wymiana oleju w skrzyni
W planach: ciężko powiedzieć bo z kasą krucho, ale na pewno priorytetem jest ta ćwiartka, dodatkowo chciałbym wymienić tulejki przy gałce zmiany biegów bo na biegu jałowym jest spory luz, a tak to zasadniczo ewentualne siano wolałbym przeznaczyć na... kolejną Mazdę. Aha, przestał działać wskaźnik poziomu paliwa i pokazuje cały czas zero, podejrzewam że coś z pływakiem, chciałem się do niego dostać, ale po zdjęciu tylnej kanapy, blaszka która blokuje dostęp a konkretnie mocujące ją śruby spowodowały że dałem sobie spokój. Ich łebki są tak rozjechane, że trzeba by je już tylko rozwiercać, a nie wiem czym mogłoby skutkować ewentualne powpadanie kawałków metalu do baku. Niby jest filtr, ale... ogólnie podarowałem sobie. Jeszcze za czasów jak wskaźnik działał, przejeżdżałem na baku spokojnie 750km, więc teraz posiłkuję się licznikiem. Tankuję zawsze do pełna, zeruję i po około 600 km jadę znowu na stację.
Teraz małe podsumowanie. Po przejechaniu 20 tysięcy mogę powiedzieć, że jak na tą cenę i rocznik auto jest świetne. Zawiodło mnie tylko jeden raz i to z mojej winy, mianowicie tej zimy jadąc na rezerwie (jedyny raz) woda dostała się do filtru paliwa, zamarzła no i... potrzebny był hol. Więcej tego błędu nie popełnię. Wyłączając tą wpadkę, auto jest całkowicie bezawaryjne jeśli chodzi o jazdę i elementy bazowe. Silnik nie bierze oleju W OGÓLE, spalanie w cyklu mieszanym jest poniżej 6 litrów ON, a nie jeżdżę oszczędnie. Pali autentycznie na dotyk, nie spotkałem się jeszcze z tak szybko odpalającym samochodem. Prowadzi się pewnie, fura ze względu na swoją sportową przeszłość siedzi dość nisko i jest twarda, ale mi to nie przeszkadza. Drogi trzyma się pewnie, jest stabilna. Wiadomo – 20 letnie auto ma swoje minusy, głównym z nich jest dla mnie poziom wyciszenia wnętrza a konkretnie jego brak. Mówiąc wprost w środku jest głośno, plastiki trochę skrzypią – każdy na innej wartości obrotów. Co się dało pouszczelniałem gąbkami, ale i tak raz po raz coś wpada w rezonans. Dodatkowo chyba mam dziurawy tłumik, bo jak ściszę radio i otworzę okna to słychać lekkie popierdywanie, ale takie całkiem miłe dla ucha – na miarę 56 konnej rajdówki

Ok, starczy tego elaboratu, czas na zdjęcia:
Przód

Tył, jak mówiłem naklejki maskujące dziurawą blendę

Z boku, zdjęcie tego nie oddaje ale z lakierem nie ma fantazji, dodatkowo rdza


Deska rozdzielcza. Nie palę i zamiast popielniczki chętnie bym wstawił cup holder – jakby ktoś miał na zbycie to kupię


Prezent który przykleiłem sobie po wewnętrznej stronie "słonecznika" – niby dla zwały, ale kto wie

Fotel kierowcy poprzecierany, dodatkowo prawy boczek ma luz i momentami lekko skrzypi. Ogólnie kubełki bardzo wygodne i siedzi mi się w nich lepiej niż w kilku innych, dużo droższych furach. Fotel pasażera za to idealny – szkoda że nie można ich zamienić

A to pamiątka po włamaniu do Mazdy. Którejś nocy jakiś gówniarz otworzył drzwi (na szczęście nie przez szybę) i wyjął radio, od którego zapomniałem zabrać panel. Niestety zabrał też ramkę i teraz wygląda jak wygląda. Innym razem ktoś w nocy spuścił mi paliwo z baku (jak się okazało sąsiadce z 323f też) przez poluzowanie śruby na spodzie baku. Po tym incydencie zalepiliśmy ją poxiliną żeby w razie czego sytuacja się nie powtórzyła

Środek z rybiego oka, ogólnie szyber to już konieczność w każdym moim przyszłym aucie

Pęknięcie na przedniej szybie, jak pisałem nie będę go robił, licząc na łaskawość, tudzież brak spostrzegawczości panów w niebieskich mundurkach

Rdza na nadkolach (nieprofesjonalnie spawane progi) i wyłażąca spod bocznej listwy – gdzie się człowiek spieszy...


Maska. Prawie jak V12. Spostrzegawczy wyłowią dwie świeże świece żarowe. Zostały wymienione po tym, jak zimą Mazda zaczęła ciężko odpalać, testowaliśmy świece wyjmując je po kolei i te dwie żarzyły się później więc zostały wymienione. Nie pomogło, jak się później okazało powodem była wspomniana woda w filtrze

I jeszcze raz rybie oko, na pierwszej focie concept car Mazdy 323 BG, będący w planach na rok 2030, na drugiej widać klejoną listwę prawdopodobnie z f-ki


To tyle, dzięki dla wszystkich wytrwałych którzy przebili się przez cały tekst! Pozdro