Jedyna przewaga kolektora 4-2-1 nad 4-1 to możliwość upchania tego majdanu pod maską. Dochodzi jeszcze kwestia, że im niższe obroty ma wspierać, tym dłuższe powinny być runnery. W ten sposób producent któremu zależy na elastyczności w zakresie zwykłej pracy, czyli średnich obrotów, musiałby zrobić taki kolektor z 20cm dłuższy, niż byłby kolektor "tuningowy" liczony pod wysokie obroty. Dlatego fabryki mają to w pompce, i składają byle by działało.
Mamy już ostateczny pomysł na zrobienie kolektora dolotowego do ZM-VE. Poszły pierwsze równania i pierwsze korekty. Zakładałem, że kolektor od ZMa nawet nieźle daje radę, ale łupnąłem się w wyliczeniach. A nawet bym powiedział, że w założeniach, bo liczy za mnie excel

Kolektor dolotowy oblicza się z czasów wałka, pojemności i obrotów. Gdzie jest haczyk? Czas wałka liczy się nie bezwzględny, tylko (zwyczajowo) przy wzniosie krzywki powyżej 0,05 cala. W ten sposób zamiast 230*, dostajemy 190*, co wystrzeliwuje wszystkie poprzednie wyliczenia w kosmos i spada nam na głowy deszcz strąconych satelitów.
Przykład? Krótkie kanały w kolektorze ZMa liczonym przy 230* dają rezonans około 6700 rpm. Liczone na 190* (czyli poprawnie) zwracają wartość 5600RPM. Skąd pewność, że teraz się nie mylę? Bo nagle obliczenia dla długości runnerów zgrały się z obliczeniami dla średnicy przelotu.
Wniosek? Kolektor musi iść pod nóż.