To ja się mogę pochwalić kociastymi w liczbie czterech (przelotnie bywa, że w większej). Parę dobrych lat temu zakochałam się okrutnie w tym oto obywatelu:
który obecnie wygląda tak:
i od tego się zaczęło. Teraz jestem szczęśliwą posiadaczką norwegów w liczbie czterech, a jako że moja miłość do tych kociastych przerodziła się w pasję, moja "macie" kota przerodziło się w hodowlę, stąd czasami witają do nas malutkie norweskie iskierki
. A pozostali domownicy oprócz rudzielca Danteusza to, księżniczka Alonka:
panna zgrabna inaczej, po domowemu Słonica, oficjalnie Sonique...
i najmłodsza, ciągle planująca dziwne rzeczy (nie wiem czy chciała nam coś powiedzieć...) Werdandi, zwana Werdurą
Obecnie po domu biega jeszcze rudo-szylkretowe stado dzieciorów, ale jako że siódemce trudno jest zrobić zdjęcie więc zdjęcia nie ma
Może się pojawi jak się już kiedy uda