Treść pytania jakie skierowałam do Mazdy Polska było bardzo szczegółowe, wytłumaczyłam, że tak powiem jak "krowie na rowie", że gdybym chciała auto z ekspozycji z wysiedzianym fotelem to nie czekałabym tyle miesięcy tylko wzięła to co dostępne u dealer'a. Nie odniesiono się też do faktu, że wszystko zadziało się bez mojej wiedzy i zgody... Sam salon gdzie auto zostało wystawione zaproponował mi, że na moje życzenie auto mogą zamknąć (trochę po fakcie)
po moim oburzeniu, sprzedawca stwierdził, że porozmawia z kierownikiem i czekałam na obiecany kontakt ze strony salonu.... nie doczekałam się (kompletny brak szacunku)
po dwóch dniach sama zadzwoniłam i rozmawiałam z dyrektorem salonu który przyznał, że może faktycznie mogli zapytać o zgodę zanim wystawili samochód ale mają posuchę w salonie itd. itp. i w ramach rekompensaty zaproponował mi nakładki na progi
ale żeby nie szaleć nie oryginalne tylko zamienniki
... żenada... Podejście i szacunek do klienta zostawię bez komentarza bo cisną się tylko niecenzuralne słowa. Mam nauczkę, żeby nie liczyć na czyjąś uczciwość i rzetelność, wszystko wygląda pięknie dopóki klient nie podpisze umowy...