Cześć wszystkim
Dołączam się do powyższego wątku.
Mam ten sam problem jak kolega powyżej. Auto stało ponad 3 tygodnie nieuruchamiane. Ostatnim razem był zgaszony w momencie kiedy silnik był rozgrzany. Znalazłem na forum informacje o tym, że wyczyszczony i nasmarowany rozrusznik lepiej sobie radzi z uruchamianiem RX8-ki na ciepło więc postanowiłem się za to zabrać.
Po włożeniu świeżego rozrusznika (N3Z1) silnik nie startuje. Rozrusznik kręci jak wariat, a silnik wogóle ne zaskakuje. Akumulator był dosyć słaby więc podłączyłem się do drugiego auta, wyczyściłem styki na aku i klemy, sprawdziłem wszystkie bezpieczniki i dalej nie odpala. Doczytałem o procedurze de-floodingu i ja wykonałem (aku podłączone do drugiego auta, odłączona wtyczka od pompy powietrza, sprzęgło i gaz w podłodze, 10 sek. kręcenia, 60 sek. odpoczynku dla rozrusznika – próbowałem około 12 razy, ale dalej nic. Ze dwa razy miałem wrażenie, że troszkę dymu poszło z wydechu. Zgodnie z tą procedurą kolejnym krokiem było wyciągnięcie świec i próbie "wyplucia" nadmiaru paliwa z komory spalania. Po wyciągnięciu świec...no cóż takiej mazi dawno nie widziałem – wyczyściłem delikatnie szczotką, przemyłem, przetarłem i zostawiłem do wyschnięcia. Po włożeniu świec wykonałem procedurę od nowa i dalej nic. Sprawdziłem pompę paliwa i wydaje się pracować, po uruchomieniu zapłonu wydaje dźwięki i kiedy położy się na nią rękę to tak jakby działała, nie bardzo miałem jak sprawdzić iskrę bo te świece są w tak dupiatym miejscu i kable są na tyle krótkie, że nie wiem jak to najprościej zrobić. Które świece są tu ważniejsze – prowadzące czy końcowe?? Czy te silniki można uruchomić na popych lub holując przez inne auto?? Jeśli tak to na którym biegu – drugim czy trzecim??
Na co jeszcze mogę zwrócić uwagę?? Co robię źle lub co pominąłem??
Pomóżcie proszę bo czacha dymi, a auto dalej stoi i ani drgnie...
Pozdrawiam
Artur