Witam Wszystkich Użytkowników i Pasjonatów Rex'a i nie tylko
Dawno nie witałem na stronach forum, niestety ostatnie nieprzyjemne dni przymusiły mnie do zasięgnięcia fachowej porady od znawców i pasjonatów motoryzacji, czyli od was moi drodzy.
Problem ma się następująco:
Ponad tydzień temu byłem w Poznaniu na kilka dni – przyjechałem odwiedzić znajomych, oczywiście moją RX8. Wszystko byłoby pięknie i ładnie – gdyby nie pewien fakt. Po paru dniach gdy usiadłem ponownie za kółkiem Mazdy by udać się w podróż powrotną do domu, spotkało mnie zaskoczenie – Nie mogłem pilotem otworzyć auta. Pomyślałem sobie OK, może to baterie – Niestety! Auto nie odpaliło, co więcej nie reagowało w ogóle. Akumulator padł kompletnie. Nie dało się ani zapalić świateł ani otworzyć baganiżka – jednym słowem DUPA ZBITA:/ Dodam, że przez ten czas nie jeździłem nigdzie. Auto stało sobie 4-5dni ładnie pod domem. Dodam również, że mam nowy akumulator który dobrze ładuje i nigdy wcześniej nie miałem tego typu problemów. Auto jest z 2004 roku i ma przebieg 66.000 km
W świetle problemu który nastąpił zadzwoniłem na Assistance, (akumulator był ubezpieczony) – to była sobota. Przyjechał Pan Mechanik w zaledwie 20 min. (tu gratulacje dla Firmy) sprawdził akumulator, okazało się że kompletnie sie wyładował. Przyczyny niestety nie był w stanie zdefiniować. Podłączył na kable mój akumulator do swojej "maszyny" na pace – auto odpaliło odrazu. Sprawdził ładowanie – okazało sie że akumulator jest bardzo dobry ładowanie szło szybko i sprawnie. Dla bezpieczeństwa oddałem mu go na noc, by się spokojnie cały naładował. Nastepnego dnia (niedziela) wrócił zamontował, odpaliłem i wszystko było OK!
W Poniedziałek, chcąc już wrócić do domu, – trochę się ździwiłem gdyż na początku, zaraz po odpaleniu auto schodziło na tak niskie obroty, że gdybym nie podtrzymywał lekko pedału gazu, to prawdopodobnie auto by zgasło. Na szczęście po paru przybytych kilometrach auto się rozkręciło i było już wszystko wporządku.
Historia miałaby szczęsliwe zakończenie gdyby nie ponowny incydent. Wróciłem do domu. Auto stało 4 dni. chce pojechać – i co? Znowu to samo, Akumulator padł, nagły spadek napięcia. Nie mam pojęcia co się stało ani w jaki sposób sie do tego zabrać. Proszę was o pomoc, bo sprawa jest dośc pilna. Czy ktokolwiek miał podobny przypadek, albo wie co może być powodem tak szybkiego spadku napięcia? Jedyne co mi przychodzi do głowy to może jakieś elektryczne przebicie kabla lub inna podobna usterka.
Chciałbym zasięgnąć waszej porady, gdyż nie chce iść całkiem zielony do Mechanika.
Przepraszam z góry za długą historie, ale nie chciałem pominąć żadnego szczegółu, który mógłby sie okazać kluczowy w dochodzeniu.
Jeszcze raz bardzo prosze o pomoc,
Pozdrawiam Wszystkich, a za cenne informacje Gorące Bóg Zapłać
– Piotrek