Na wstępie napiszę, że wrzuciłem posta też do działu z gazem, ale może tam mniej ludzi zagląda, a też nie do końca wiem czy to aby na pewno instalacja.
Witam.
Opiszę swój przypadek i zarazem problem w tym temacie, bo jest mniej więcej podobny.
Od jakiegoś czasu po odpaleniu auta na zimnym silniku po osiągnięciu odpowiedniej temp. gazu następuje przejście z benzyny na gaz. Wszystko jest ok do momentu dojeżdżania np. do świateł albo skrzyżowania. Auto wchodzi na niskie obroty i tu zaczyna się problem. Zaczyna szarpać i skaczą obroty. Jeżeli zdążę się zatrzymać, wrzucić na "P" (tak to automat) i go "przygazować" wchodzi z powrotem na gaz i jest ok. Zanim się zagrzeje silnik może się tak zdarzyć jeszcze kilka razy, chociaż nie ma reguły. Przy ciepłym silniku było wszystko ok.
Wczoraj odebrałem auto od mechanika. Wymieniany był przełącznik stopu i czujnik ABS, co wiązało się z odłączeniem akumulatora. Wracając powyższy problem zaczął się nasilać. Nawet przy rozgrzanym silniku samochód gaśnie. Jak zejdzie poniżej 1000 obr. wskazówka obrotomierza zaczyna szaleć od 0-1000 i auto momentalnie gaśnie, przerzucając przy tym na benzynę. Dzisiaj rano wsiadłem do auta, odpaliłem, poczekałem aż silnik się rozgrzeje i niby przez jakiś czas było ok. Jednak po kilkunastu minutach pobytu w sklepie, samochód normalnie odpalił ale po sekundzie, dwóch zgasł. I tak chyba ze trzy razy. Potem odpalił i ok.
I teraz moje pytanie. Czy odłączenie akumulatora przez mechanika mogło spowodować tak nagłe nasilenie problemu? Czy w ogóle to wina instalacji gazowej (STAG300)? I czy może to być , tak jak w przypadku kolegi/kolegów powyżej, wina przewodów WN i świec?
Proszę o jakieś info, bo jutro się wybieram do mechanika i chcę wiedzieć mniej więcej na czym stoję.
PS. Znajomy powiedział mi po opisaniu pierwszych objawów, że to może być silniczek krokowy, ale czy na pewno?